Tato , wydaję mi się to zbyt nie poważne , że udajesz świstaka .
Rozmowa, kilka miesięcy temu:
Tata: Jak chcesz to możesz przejechać się ze mną autem wokół osiedla na siedzeniu mamy, nie w foteliku bo muszę coś sprawdzić.
Melania: Tak, chcę
Po czym wyciąga zabawkowy telefon i udaje, że dzwoni.
Melania: Halo, policja. Tatuś chce mnie przewieźć autkiem z przodu, bez fotelika. Przejedzcie i zamknijcie go do więzienia.
Zwracam się do przedszkolnej Cioci: Melania wczoraj powiedziała nam, że jakiś chłopiec uderzył ją w buzię i rzeczywiście miała czerwony ślad koło oka, dzisiaj widzę zbladło.
Ciocia: Ojej, który to chłopiec Melanko?
Melanka pokazuje palcem, ale nie do końca wiadomo na kogo.
Ciocia: Kochanie, jak Cię ktoś uderzy to musisz mówić, to wtedy rozwiążemy tą sytuację.
Melania: Nie. Mój tatuś przyjdzie z kijaszkiem i będzie tego chłopca uderzał.
Maks powiedział mi, że podłoga w łazience "tonie w wodzie". Idę sprawdzić co się stało.
"Weronika, a co ty tu narobiłaś?"
"Ja? Nic. Ja myłam się spokojnie, a tu prysznic oszalał"
- mamo co tak machnie (pachnie)
-mydełko
- aaa, lubię ten pachach
na co córka 4,5 lat mówi:
-daj popachniać
Rozmowa z tatą:
- Synku posprzątaj proszę zabawki, zrób to o co cię proszę.
- Ty mi dyktujesz co mam robić!
- Tak, bo jestem twoim tatusiem.
- Jesteś dyktatorem!
Zafascynowany ciążą cioci, chce wiedzieć jak dziecko znalazło się w jej brzuchu.
„No wiesz, to jest tak, że tata dziecka daje jedną komórkę, a mama dziecka daje drugą komórkę i one łączą się ze sobą w brzuchu mamy i powstaje z nich zarodek, taki maleńki dzidziuś”
„Co ty mi tu opowiadasz?!” – Maks na to – „Komórki w brzuchu??? A jakby Adze przyszedł SMS to jak by odebrała?!”
Wieczorem, gdy moja tolerancja na dziecięcą żywiołowość spadła poważnie, poprosiłam syna, by nie zeskakiwał z łóżka, tylko z niego schodził, bo "to ładowanie o podłogę" już mocno mnie drażni.
Syn oczywiście okazał się empatią wyższą i zakomunikował mi:
-Będę ładował, mamo!
Odpowiedziałam pełnią zrozumienia i tolerancji:
-Okej. W takim razie wyniosę cię na twoje łóżko i tam będziesz sobie czytał!
Syn zamilkł, a za chwilę przyszedł do mnie z pytaniem:
-Słyszałaś? Słyszałaś, mamo?
-Słucham?
-Czy słyszałaś?
-Nie. A co miałam słyszeć?
-Ładowanie.
-Nie słyszałam.
-Bo delikatnie schodziłem.
Wieczorem, gdy Szymuśkowa skłonność do racjonalnego myślenia zanika na rzecz zadziorności i uporu, odbyłam z nim dialog:
-Szymek, proszę zabrać tę główkę ludzika lego do pudełka.
-Nie chcę, mamo.
-Szymek, proszę zabierz tę główkę z podłogi.
-Mamo! Ale ja się bawię!
-Szymek, przerwij zabawę i wynieś mi stąd tę główkę!
Przerwał, zszedł z naszego łóżka, zabrał się do ciężkiej, katorżniczej pracy mówiąc do mnie:
-Jesteś strasznie uparta, mamo!