Wspomnienia z szybkiego i sprawnego porodu

Od mojego porodu minęło juz 6 miesięcy, więc w sumie czuje się jeszcze świeżą mamą :) To była środa, bardzo gorący dzień września ! Podczas niecierpliwego oczekiwania na moja córeczkę chciałam się czymś zająć. Postanowiłam wziąć się jeszcze za ostatnie porządki, ponieważ byłam juz 4 dni po terminie. Domek miałam dwupiętrowy, więc biegałam po schodach z góry na dół. Za sprzątanie wzięłam się około 11 po południu. Nawet łazienkę umyłam na kolanach. Nigdy nie wierzyłam w te wszystkie zabobony babć, że można tym wywołać poród! Po skończeniu sprzątania, za parę godzin o koło 15 zaczął mnie pobolewać brzuszek. Nie przypuszczałam, że to się właśnie zaczyna. Z każdą godziną bóle się skracały, jak doszły do 30 min wiedziałam, że to już to.

Rozmawiałam z koleżankami i im opowiadałam na jakim etapie jestem. Podchodziłam do tego spokojnie i w mojej wysprzątanej łazience wzięłam relaksująca kąpiel. O koło 16:30 mój partner wrócił z pracy. Poinformowałam go, że chyba się zaczyna, ale nie jestem do końca pewna! Jak to mężczyzna od razu spanikował i powiedział, że tylko zje obiadek i jedziemy do szpitala. Powiedziałam mu, że wolę poczekać i zobaczyć jak się rozwinie akcja... Skurcze się nasilały, były już, co 10-15 min. O koło godziny 20:30 obudziłam mojego partnera i powiedziałam, że skurcze są już co 5 min. i to w dodatku bardzo mocne. Po zadzwonieniu do szpitala i opowiedzeniu o sytuacji angielska służba zdrowia powiedziała, że jak mam skurcze, co 5 min to mam jeszcze nie przyjeżdżać do szpitala bo oni mnie odeślą z powrotem do domu. Byłam w szoku! Czułam, że już jestem bardzo blisko. Zostaliśmy więc jeszcze w domu o koło 2,5h. Troszkę mnie męczyły skurcze, ale w domu czułam się swobodnie, chodziłam sobie, leżałam, korzystałam z wc na spokojnie.

O koło 23:00 postanowiliśmy jechać do szpitala, bo moje silne skurcze były, co 2-3 min. Dla angielskiej służby zdrowia takie skurcze krótkie są ok. Gdy dojechaliśmy, ledwo co doszłam do lekarza, bo co chwilę miałam skurcze. Pani położna kazała mi usiąść w poczekalni. Oni tam mają takie podejście, ja już prawie rodziłam, a oni kazali mi czekać. Nigdy nie zapomnę jak siedziała koło mnie para angielskich nastolatków, dziewczyna była w ciąży. Ja zaczęłam tam stękać i zwijać się z bólu na krześle. Dziewczyna była w szoku. Po 7 min pani pielęgniarka mnie zawołała i pyta się, co mi się dzieje ? Coooo !! Ja rodzę halooo....a oni wszystko na spokojnie. Czop odszedł mi w szpitalu, pani zmierzyła rozwarcie, co nie było łatwe, bo skurcze były już bardzo częste! Pani doktor ze zdziwieniem powiedziała mi, że ja juz mam 9 cm rozwarcia. Byłam w szoku. W planie miałam zapisany poród wodny. Była godzina 23:30, a pani doktor powiedziała, że poród wodny się nie uda, gdyż mogę nie zdażyć. Samo nalewanie wody trwa 45 min…

Po przejściu na salę, po chwili zaczęły się juz skurcze parte. Mój partner był cały czas ze mną, chcieliśmy poród rodzinny. Podawał mi wodę, mówił do mnie. Dostałam wtedy gas na mniejsze skurcze. Trochę pomagał, ale bardzo się po nim kręciło w głowie, więc odstawiłam.

O godzinie 02.10 na świat przyszła moja córeczka Aleksandra, która ważyła 4 kg . Była bardzo duża... Urodziłam ją silami natury, bez żadnego nacinania, ani pękania. Położne były w szoku, tak samo jak i ja ;) Gdy położyli mi córeczkę na brzuszku sama nie wiedziałam, co mam powiedzieć, czy mam płakać ze szczęścia czy się śmiać :) Tatuś oczywiście przeciął pępowinę i był zadowolony ze swojej pięknej córeczki. Była przeurocza :) Po 2 godzinach, musiałam wstać i iść wziąć prysznic. Nogi mi się bardzo uginały ale dałam radę. Później przewieziono nas na 2 piętro dla noworodków. Na drugi dzień byłam już z moją córeczką w domku. A dziadkowie byli zachwyceni Olą. Córeczka urodziła się 4 dni po terminie. 07 września 2010roku. Dwa dni wcześniej rozmawiałam z moimi rodzicami i się śmiałam, że może urodzę tak jak moja mama mojego brata, który urodził się 06 września ;) Ale niestety nie zdążyłam ;)

Teraz często wspominam z moim partnerem jak to było. Przez parę dni po po wyjściu ze szpitala o niczym innym nie rozmawialiśmy, tylko o porodzie.

Autorka: Agnieszka Jankowska

Komentarze Facebook

Aby dodać treść zaloguj się lub wyślij na adres redakcji)

Chcesz poinformować o konkursie, akcji lub ciekawym wydarzeniu, które organizujesz? Wyślij link do konkursu wraz z opisem na adres redakcji redakcja(@)blogimam.pl :)

Patronat BlogiMam

Wpisy z blogów Mam

Czy fascynatory są modne?

MarysiaB, 21.04.2024

Jak dostać zestaw LEGO za darmo?

MarysiaB, 20.04.2024

Jaki syntezator na początek?

MarysiaB, 19.04.2024

Płatki jaglane na mleku

RozszerzanieDiety, 19.04.2024

Opowieści o kolorach

lecibocian, 18.04.2024