To było wczesne jesienne popołudnie. Dzieci spacerowały z mamą po lesie, wszyscy szli znajomymi ścieżkami, Basia pchała wózek dla lalek, Franek wywijał smokiem zawieszonym na sznurku, a Staś wymachiwał patykiem ćwicząc ciosy i gardy. Było bardzo ciepło jak na tę porę roku, pomiędzy drzewami unosiły się niteczki babiego lata. Czuć było zapach jesieni: lekki zapach dymu przywiany z daleka, zapach opadłych liści. Słońce było już nisko, ale nadal dawało ciepło, promienie ukośnie padały przez pożółkłe liście. W pewnym momencie Franek zauważył jakieś stworzonko drepczące hałaśliwie po opadłych liściach.
- Patrzcie, jakaś kolczatka! Zobaczcie! – zawołał.
Zaraz podbiegła do niego Basia i Staś, który przepchnął się, potrącając siostrę.
- To jeż – powiedział.
-O jeżyk! Jaki ładny! Wezmę go do domu – powiedziała Basia nachylając się nad jeżykiem, który ze strachu zwinął się w kulkę.
Zaraz też ukłuła się o jego ostre kolce.
- Nie można zabierać go z jego domku – zauważył Franio – on tu mieszka, tu czuje się bezpiecznie.
Franek pogrzebał w kieszeni i wydobył kawałek jabłka, które podał jeżykowi.
- Masz, zjedz sobie!
- Ojej, Franio, jeże nie jedzą jabłek – powiedział Staś – jeże lubią mięsko. Poszukajmy jakiejś dżdżownicy dla niego.
Dzieci zaczęły kopać w ziemi, aż w końcu znalazły dżdżownicę, którą Staś trzymał z obrzydzeniem dwoma palcami.
-Ohyda! – skrzywiła się Basia
Kiedy jeż zobaczył poczęstunek – ku zdziwieniu dzieci powiedział:
- Dziękuję! Szykuje się wspaniała uczta. Muszę na nią zawołać moją rodzinę. Poczekacie?
Dzieci szeroko otworzyły buzie, ale nikt się nie odezwał. Kiwnęły tylko głowami. Jeż zniknął w stercie liści, a po chwili – z wielkim hałasem wytoczyły się stamtąd cztery kolczaste kulki.
- Poznajcie moją rodzinę: to moja żona Jeżyna, to moja córeczka – Jeżynka, ten mały to Jerzyk, a ja jestem Jerzy. Dziękujemy za poczęstunek.
Jeżowa rodzinka przywitała się z dziećmi. Potem opowiedzieli dzieciom o swoim zmartwieniu:
- Zbliża się zima, a my nie możemy tu zapaść w zimowy sen. W tej części lasu spaceruje bardzo dużo psów, przychodzą tu z osiedla bloków i z domków jednorodzinnych, bez problemu odnajdują nasze kryjówki, straszą nas i nasze dzieci. Mnóstwo ludzi tu przychodzi – dzieci takie, jak wy, ale mniej grzeczne, nieprzyjazne, rowerzyści. Oj, nie możemy tu zostać.
- Trzeba wam znaleźć lepszą kryjówkę – powiedział Staś.
- Tak, już nawet wiemy gdzie. Tam, po drugiej stronie tej ruchliwej ulicy jest ten sam las, ale w tamte rejony mało kto się zapuszcza. Nie ma tam ścieżek, nikt nie spaceruje tam z dziećmi, ani z psami. Tam bylibyśmy bezpieczni – odparł Jerzy.
- Tylko niestety nie mamy się jak tam dostać – dodała Jeżyna – samochody pędzą, mogłyby przejechać któreś z naszych dzieci.
- Może my was przeprowadzimy? – zaproponował Franio.
- Ale jak? Oni strasznie kłują! – przypomniała Basia.
- Mam pomysł! – krzyknął Staś – wsadzimy jeże do twojego wózeczka dla lalek i przewieziemy je na drugą stronę!
Jeżyki miały mięciutkie brzuszki bez kolców, delikatnie i ostrożnie weszły dzieciom na ręce i zeszły do wózeczka. Staś ostrożnie pchał wózek, Basia trzymała się z prawej strony, a Franek z lewej.
- Mamo! Możemy iść do tamtej części lasu? – zapytał Franek, kiedy zbliżyli się do mamy.
- Kochani, a po co? – zapytała mama – tam jest bardzo ruchliwa ulica – dodała.
- Musimy przewieźć jeżową rodzinkę, bo tutaj ciągle jakieś psy i niegrzeczne dzieci im dokuczają – wyjaśniła Basia.
- Są tu, w Basi wózku – dodał Franek.
- No to chodźmy – powiedziała mama i ruszyła wraz z dziećmi.
Kiedy znaleźli się po drugiej stronie, okazało się, że ten las wygląda zupełnie inaczej. Krzaki rosły w nim o wiele gęściej, było ciemno, nie było wygodnych i znajomych ścieżek, tylko zwalone pnie porośnięte mchem. Zabawkowy wózek dla lalek pchało się bardzo niewygodnie, kółka wciąż zatrzymywały się na wystających korzeniach, zaplątywały w gałązki na poszyciu, ale Staś nie poddawał się. Dzieci weszły w głąb nieznanego lasu w poszukiwaniu najwłaściwszego miejsca dla rodziny jeżów. W końcu dotarły do starej, na wpół spróchniałej kłody. W jej pobliżu dzieci usypały wielką górę z liści.
- Och, dziękujemy wam bardzo za pomoc – powiedział Jerzy – tu spędzimy zimę.
- Śpijcie dobrze. Niech wam się przyśni wiosna i spotkanie z nami - odpowiedziała Basia.
- Do zobaczenia!
Spotkaliście ostatnio jeża?
My nie.
Dziś na spacerze widzieliśmy tylko wiewiórkę.
Stasiowi w tej bajce brakowało niebezpieczeństwa. A Wy co sądzicie? Dodać trochę grozy w następnej opowieści?
Chcesz poinformować o konkursie, akcji lub ciekawym wydarzeniu, które organizujesz? Wyślij link do konkursu wraz z opisem na adres redakcji redakcja(@)blogimam.pl :)
Jak przyporządkować dane na podstawie fragmentu nazwy?
MalinowyExcelPL, 18.02.2025
Czy trudno jest nauczyć się grać na ukulele?
MarysiaB, 17.02.2025
Ile kosztuje najdroższy zestaw LEGO na świecie?
MarysiaB, 17.02.2025
Czy nauczyciel musi zmieniać obuwie?
MarysiaB, 17.02.2025
Ile jest różnych klocków LEGO?
MarysiaB, 16.02.2025
Jakie buty do pierwszej klasy?
MarysiaB, 16.02.2025
MarysiaB, 16.02.2025
MarysiaB, 15.02.2025
MarysiaB, 15.02.2025
Czy gra na saksofonie jest trudna?
MarysiaB, 14.02.2025
Od jakiego wieku dziecko może się Huśtać?
MarysiaB, 14.02.2025