Relacja z cesarskiego cięcia

Od mojego porodu minęło 6 miesięcy, a ja pamiętam wszystko jakby to się działo wczoraj. Ten ból, ciągłe pikanie na ktg, potem szybkie przebicie pęcherza, zmiana koszuli i komunikat: "jedziemy na cesarkę". Pamiętam też widok bladej twarzy męża i zdenerwowanie. Co czułam? Strach, wręcz paniczny strach. Nie wierzyłam, że mi się to wszystko dzieje. W końcu nie tak miało to wyglądać i nie tak to sobie zaplanowałam.

No właśnie, człowiek planuje, układa scenariusz, a w rzeczywistości wychodzi inaczej. Na salę operacyjną pędziliśmy, po drodze uderzając o każdą ścianę czy futrynę, zaliczyliśmy nawet krzesła. Na miejscu dział się jakiś koszmar! Każdy coś krzyczał, wszyscy biegali, a ja miałam wrażenie, że oglądam jakiś koszmarny film, a raczej biorę w nim udział. Nic do mnie nie docierało. Strach i niedowierzanie powstrzymywał nawet łzy. Leżałam tak i czekałam, co będzie dalej. Potem było najgorsze…Wyciągnęli Majkę ale nie usłyszałam jej płaczu. Nie oddychała, a oni nie chcieli mi nic powiedzieć, nawet nie wiedziałam czy żyje…Biłam się z myślami, które gromadziły się w mojej głowie. Co będzie? Jak to się wszystko skończy? Dlaczego mi się to dzieje? Szukałam odpowiedzi na te i inne pytania na twarzach lekarzy. Błagalnym wzrokiem prosiłam o jakąkolwiek informację o moim upragnionym, tak długo wyczekiwanym dziecku.

W końcu ją usłyszałam i zobaczyłam. Była zdrowa i śliczna. Niestety dane mi było tylko ją musnąć palcem po policzku. Ale byłam szczęśliwa, ponieważ wiedziałam, że wszystko się udało, a mała mimo braku oddechu, po kilkurazowej intubacji szybciutko do nas wróciła. Była silna i wiedziałam że najgorsze mamy już za sobą. Dziś Maja ma 6,5 miesiąca jest śliczna, zdrowa i ruchliwa. Jest moim oczkiem w głowie.

Mimo tych dramatycznych przeżyć zarówno w ciąży (mała była obwinięta pępowiną wokół szyi) jak i przy porodzie, mogę z ręką na sercu powiedzieć, że warto było tak cierpieć dla tego małego skarba, który co dzień daje mi tyle radości. Jej uśmiech wynagradza wszystkie ciężkie chwile.

Autorka: Aneta Małecka

Komentarze Facebook

Aby dodać treść zaloguj się lub wyślij na adres redakcji)

Chcesz poinformować o konkursie, akcji lub ciekawym wydarzeniu, które organizujesz? Wyślij link do konkursu wraz z opisem na adres redakcji redakcja(@)blogimam.pl :)

Patronat BlogiMam