Moją ukochaną córeczkę urodziłam 1 grudnia 2010 r. o godzinie 1.25. Było potwornie zimno i biało. Dzień wcześniej tj. 30 listopada 2010 r. (planowany termin porodu) musiałam jechać do Wrocławia na USG serca płodu, gdyż lekarz przez 9 miesięcy nie zauważył, że serduszko mojego dziecka jest trochę za duże. Na moje szczęście udałam się jeszcze do innego doktora, i to on wysłał mnie do Wrocławia, oddalonego od mojego miejsca zamieszkania o 100km. Dr Fuchs stwierdził jednak, że powiększenie serduszka jest wywołane bliskim terminem porodu i małym brzuszkiem, a co za tym idzie małą ilością miejsca dla dzidzi.
Uspokoiło mnie to bardzo, ale ile łez wylałam z powodu tego, że moja kruszyna może być chora, to wiem tylko ja. W drodze do Wrocławia pociąg był ładny, nowy, w ogóle nie trzęsło i podróż minęła bardzo dobrze, nie miałam jeszcze wtedy żadnych skurczy. Natomiast w drodze powrotnej wytrzęsło mnie tak, że powrocie do domu o godzinie 20 dostałam skurczy. Na początku, co 15 min, ale w ciągu 2 godzin odstępy między skurczami zmniejszyły się do 3 min. Wtedy zapadła szybka decyzja, aby jechać na porodówkę. Dobrze, że szpital znajduje się w odległości 3 min jazdy samochodem od domu.
Około godziny 22.40 trafiłam na izbę przyjęć z rozwarciem 7cm. Szybciutko skierowali mnie na porodówkę. Miałam jednak pecha, bo w tym dniu padło ogrzewanie w szpitalu. Na sali porodowej było około 14 stopni. Było mi strasznie zimno, cała się trzęsłam. Jednak wracając do całej akcji porodowej, wyjście mojej córki z brzuszka przebiegło bardzo sprawnie Pomimo braku znieczulenia, nie czułam wielkiego bólu, mogę powiedzieć, że było nawet przyjemnie. Nie zostałam nacięta i nie popękałam. Już następnego dnia czułam się bardzo dobrze.
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam moją córkę, nie wierzyłam, że tak cudna mała istotka rosła we mnie przez 40 tygodni i nigdy wcześniej nie czułam tak wielkiej, bezwarunkowej miłości. Przy porodzie towarzyszyła mi mama i uważam, że była to dobra decyzja. Od tej pory mamy ze sobą bardzo dobry kontakt, lepszy niż przed porodem. Mój partner nie mógł mi towarzyszyć ze względu na pracę, ale nie mam mu tego za złe. Ola w dniu narodził ważyła 3400g i mierzyła 54cm.
Autorka: Agnieszka Mroczek
Chcesz poinformować o konkursie, akcji lub ciekawym wydarzeniu, które organizujesz? Wyślij link do konkursu wraz z opisem na adres redakcji redakcja(@)blogimam.pl :)
Łódź i Druskienniki - nasze budżetowe wakacje i wspaniała le...
Sedna, 05.08.2022
Emolienty dla dzieci – czy i kiedy warto je stosować?
lecibocian, 05.08.2022
Czym różnią się małe i duże książki z serii „Hela sama”?
mamprzepis.pl, 04.08.2022
Planer szkolny 2022/23 do druku
lecibocian, 03.08.2022
Szachistka z Auschwitz. Gabriela Saab
Retromoderna, 01.08.2022
Pierś z kurczaka z kurkami w sosie śmietanowym
Ola1984, 01.08.2022
Jaka spódnica wyszczupla? Propozycje spódnic na lato – kobie...
wkawiarence, 01.08.2022
Reminders of Him. Cząstka ciebie, którą znam. Colleen Hoover
Retromoderna, 31.07.2022
Calzone z kurkami, piersią kurczaka i mozzarellą
Ola1984, 31.07.2022
Niesamowity polski mini serial na netflix Królowa o … człowi...
wkawiarence, 31.07.2022
Zielone placki szpinakowe dla dziecka i niemowlaka
mamprzepis.pl, 31.07.2022