Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla darów Nieba....
Tęskno mi, Panie...
Do kraju tego, gdzie winą jest dużą
Popsować gniazdo na gruszy bocianie,
Bo wszystkim służą...
Tęskno mi, Panie...
Do kraju tego, gdzie pierwsze ukłony
Są, jak odwieczne Chrystusa wyznanie,
"Bądź pochwalony!"
Tęskno mi, Panie...
C. Norwid, Moja piosnka
Od czasu napisania wiersza przez Cypriana Norwida minęło wiele czasu: zmieniły się realia, zmienili ludzie i choć na szczęście mam swój zakątek, swoje miejsce w świecie wśród przyjaciół, gdzie rządzi szacunek i zaufanie względem drugiej żywej istoty, o tyle jednak wokół – tej życzliwości na co dzień jest nie za wiele. Często wcale nie ze złośliwości, po prostu z pośpiechu, w jakim pędzi świat… Dlatego atmosfera życzliwości i serca – dla ludzi, wszystkich istot żywych oraz całego świata – nieodmiennie kojarzy mi się ze Świętami Bożego Narodzenia oraz… Norwidem właśnie.
Od najmłodszych lat oczekujemy Wigilii i pierwszej gwiazdki z ogromnym utęsknieniem… Czekamy na prezenty, jednak czy na pewno koniecznie te materialne? W podarunkach przecież przejawia się odruch serca – to niezwykle cenne jego drgnienie, na które tak czekamy. Od najmłodszych lat mało chętnie podpowiadałam Mikołajowi, co chciałam dostać; wierzyłam bowiem, że sam najlepiej wie, czego pragnę – lepiej niż ja sama. Zawsze bowiem wyobrażałam go sobie jako tajemniczą siłę, nieuchwytną, bo pojawiającą się wtedy, kiedy akurat przez parę chwil nie patrzyłam na choinkę… Absolutnie nie mającą nic wspólnego z tymi sztucznie wyglądającymi panami, co zmuszali do recytowania wierszyków, by otrzymać tabliczkę czekolady. Później w Mikołaja jako osobę trochę przestałam wierzyć, choć wciąż pozostał w mojej świadomości jako niesamowity, prężny odruch serca człowieka wychodzącego ku drugiemu człowiekowi.
Jak byłam mała, największym wigilijnym prezentem, na który najbardziej i najdłużej czekałam, był dla mnie powrót Taty z pracy – czasem dopiero w poranek pierwszego dnia Świąt, bo Tata nierzadko spędzał Wigilię na dyżurze, ratując dziecięce życia. Do dziś pamiętam oczekiwanie, niezwykłą radość i ciepło objęć…
Dziś sama jestem mamą i wiem, że ubieranie choinki nigdy – nawet w dzieciństwie – nie miało dla mnie takiego czaru, jak teraz, gdy mam małego Kogoś, dla Którego i z Kim ją ubieramy… To już trzecie Święta, gdy małe rozszerzone ciekawością i oczekiwaniem oczka śledzą każdy nasz ruch wyjmowania z pudełka ozdób i wieszania ich na drzewku. Nasza opowieść wigilijna nie jest pełna niezwykłych zdarzeń, lecz największego-zwyczajnego i niezwyczajnego zarazem cudu, jaki może się przytrafić człowiekowi: posiadania Rodziny i dzielenia się rodzinnym ciepłem nie tylko na Święta; czasem wspólnych przedświątecznych przygotowań, w którym ważniejsze od tego, co się zrobi, jest to, że zrobi się to razem; czasem, kiedy sam czas przestaje być taki istotny, a choć ucieka – mnoży się w cudowny sposób, bo jest dzielony przez kochające osoby; czasem, kiedy łamiąc opłatek składamy życzenia – nie te szablonowe, które można skopiować zewsząd, lecz te, które płyną prosto z serca i do serca trafiają; czasem podarunków, z których najcenniejszy jest ten jeden – zaofiarowanie siebie samego drugiej osobie… Rodzina – pełna, szczęśliwa i świadoma swego szczęścia oraz swojego znaczenia – to najpiękniejsze, co można dać i otrzymać, a Święta i okres przygotowań im towarzyszących jest tym czasem, który o tym przypomina.
Najbliższa Wigilia to pierwsza w pełni świadoma w życiu mojej Dwuipółlatki, na pewno będzie wyjątkowa, bo przecież tak bardzo pomagała w jej przygotowaniu: wymyła lustro nawilżoną chusteczką, zapastowała krzesło taty, a także wrzuciła jajko w skorupce do świątecznego ciasta. Co nas dalej czeka? Nie wiem, ale na pewno będzie co wspominać!
Właśnie skończyliśmy ubierać choinkę. Tym razem – w niezwykle cenne ozdoby, bo wykonane przez moją dwuipółletnią córeczkę z niedużą pomocą. Ozdoby niepowtarzalne, bo fantazja malucha nie korzysta z gotowych schematów i podpowiedzi, jak pójść na skróty, a w ich blasku odbijają się dziecięce marzenia. Tegoroczna Wigilia musi być niezwykła – czy może być inna, skoro przyświeca jej gwiazda, która swój blask zawdzięcza pracy malutkich rączek?
Danuta Bogusz, www.wpodrozyprzezzycie.wordpress.com
Ta historia bierze udział w konkursie z Limango: "Moja wigilijna opowieść". Poznaj szczegóły konkursu (klinknij tutaj) i przyślij do nas swoją magiczną opowieść! Konkurs z Limango: 9.12 - 22.12.2013, ogłoszenie wyników 23.12.2013