Skąd się biorą małe skrzaty?

 

Nasz Kubuś ma już prawie dwadzieścia sześć miesięcy.

Patrzę na niego zachwycona i codziennie zastanawiam się, jak to możliwe, że taki malutki skrzat znalazł miejsce w moim życiu i tak zupełnie je odmienił.

A zaczęło się to 3 lipca 2010 roku... właściwie zaczęło się znacznie wcześniej :) ale tego dnia Kubuś przyszedł na świat.

Obudziłam się o 6.00 rano czując, że chyba zaczynają płynąć wody. Nie byłam pewna, czy to znaczy, że już rodzę (Kubuś jest naszym pierwszym dzieckiem), ale na wszelki wypadek poszłam do łazienki zmyć lakier z paznokci :) Ze strachu trzęsły mi się ręce!

Cóż, okazało się, że faktycznie był to już początek porodu. Szybko pojechaliśmy z mężem do szpitala. Wiem, że byłam bardzo dzielna- nie krzyczałam, nie stękałam, skupiałam się na swoim zadaniu i tylko trzymałam się za nos, bo myślałam, że od tego parcia mi go rozerwie. Naprawdę!

Nie chciałam tylko z nikim rozmawiać i kiedy mój mąż próbował mi dodać sił mówiąc "Kocham cię skarbie", odpowiedziałam mu krótko: "Bądź cicho i siedź".

Mówiłam już, że byłam bardzo dzielna? Bo byłam. Urodziłam Kubusia własnymi siłami o 16.15 i wreszcie mogłam odpocząć. Pamiętam tylko, jak leżałam wieczorem i przypominałam sobie, że mama mówiła, że gdy się zobaczy dzidziusia, to zapomina się cały ból porodu. Myślałam wtedy, że ja jakoś nie zapomniałam...

Dziś minęło już dużo czasu i faktycznie zapomniałam już cały ból porodu :) To, co zostało, to poczucie dumy i szczęścia i zachwyt nad moim ślicznym dzidziusiem.

Autorka: Ewelina Wójcik

 

Komentarze Facebook

Aby dodać treść zaloguj się lub wyślij na adres redakcji)

Chcesz poinformować o konkursie, akcji lub ciekawym wydarzeniu, które organizujesz? Wyślij link do konkursu wraz z opisem na adres redakcji redakcja(@)blogimam.pl :)

Patronat BlogiMam