Mój poród

W sobote 14 kwietnia czułam się bardzo kiepsko...ale mąż namówił mnie by pojechać do znajomych na grila więc zgoda siedzieliśmy sobie u nich do godzinki 22 a mąż hlupnął 3 browary...ja musiałam wracac do domku autkiem mówiąc ,brakuje tylko tego byśmy musieli jechać na porodówkę...hmmmm ciekawa jestem kto mnie zawiezie?

a mąż na to ja!!!!!!bardzo zabawne-powiedziałam no to około godzinki 24 jakieś dziwne skurcze mnie wzięły ,ale co tam mówię wytrzymam (przecież termin mam na 20 kwietnia) poszliśmy więc spać....o 3:30 wstałam na siusiu... a tu nagle jak nie lunie ze mnie, krzyczę więc paweł wody mi odeszły a on jak żołnierz już w mundurze to jedziemy....spokojnie jeszcze nie rodzę! wzięłam prysznic, dokończyłam pakowanie torby i jazda.

4 z minutami już byłam na porodówce...skurczyki słabe wody się sączą więc sobie leżę pod ktg...około 15 w niedzielę po podanej kroplówce takie bóle mnie dopadły że myślałam ,że umrę.Zbadali mnie i okazało się że rozwarcie na 5....więc jeszcze trochę i rodzimy!!!!nagle po kilku następnyuch badaniach okazało się że jest jakieś dziwne ułożenie dziecka, no ale nic!....zaczął się etap porodu(bóle parte) zaczęłam przeć i już prawie że dziecko wbiło się w kanał rodny....nagle wpada lekarz i stwierdza, że nie ma co mnie mordować bo synek przekręcił się twarzyczką i idzie noskiem na świat....no to siup dwie kroplówy na zanik skurczy a to dalej boli po chwili anestezjolog z papierami i podpisik.....znalazłam się na operacyjnej a tam to już tylko 15 min i po wszystkim...

byłam padnięta i jak pokazali mi synka to było mi wszystko jedno bo nie słuchałam co mówią...więc mój Maciej pojawił się o 17:40 bałam się potwornie cesarki i chciałam rodzić naturalnie jednak los potoczył wszystko inaczej.....po znieczuleniu czułam się okropnie, szew bolał ja cholera, głowa i ogólnie byłam do niczego, ale mając synka przy piersi było mi błogo i cieszyłam się że już po wszystkim! długo nie zapomnę tej chwili mimo tego że już upłynęło 3,5 roku to czuję jakby to było wczoraj, te uczucie jest nie do opisania......matczyna miłość kwitnie przez 9miesięcy i zostaje aż do końca!!!!!!

 

Katarzyna Zadrożna

Komentarze Facebook

Aby dodać treść zaloguj się lub wyślij na adres redakcji)

Chcesz poinformować o konkursie, akcji lub ciekawym wydarzeniu, które organizujesz? Wyślij link do konkursu wraz z opisem na adres redakcji redakcja(@)blogimam.pl :)

Patronat BlogiMam