Wspomnienia z trudnego, ale zakończonego sukcesem porodu

Miałam 19 lat, gdy na świat przyszedł Eryk. Mój poród wywoływany był kroplówka, gdyż mojemu synkowi nie spieszyło się na świat, a było już po terminie.

O godz. 6.00 podali mi kroplówkę, a o godz. 10.00 zaczęły się skurcze. Początkowo były słabe, porównywalne do bólu brzucha przy okresie, ale z każdą chwilą stawały się mocniejsze i mocniejsze. Niektóre były wręcz nie do wytrzymania. Czułam się jakbym umierała;] Gdy nadszedł czas aby urodzić dziecko, zleciało się do mnie 2 ginekologów, 3 położne i koleżanka mamy z chirurgii :)

Eryk był dużym chłopcem, ważył 3.60. Nie chciał zbyt łatwo przejść przez kanał, więc dosyć mocno mnie rozcięli. Oprócz tego, lekarz musiał nacisnąć mi na brzuch, bo mały mógłby się udusić. Później okazało się, że źle wyliczyli mi rozstawienie bioder oraz, że miałam za wąskie do urodzenia takiego dużego dziecka.

Na szczęście wszystko zakończyło się dobrze. Eryk urodził się cały i zdrowy. Może troszeczkę „podduszony”, przez co musiał leżeć w inkubatorze parę dni. Tego roku 8-go marca skończył 4 latka :) I tak szybko leci nam ten czas :)

Autorka: Aga

 

Komentarze Facebook

Aby dodać treść zaloguj się lub wyślij na adres redakcji)

Chcesz poinformować o konkursie, akcji lub ciekawym wydarzeniu, które organizujesz? Wyślij link do konkursu wraz z opisem na adres redakcji redakcja(@)blogimam.pl :)

Patronat BlogiMam