Wspomnienia z narodzin synka

Jako osoba podczas studiów będąca przy porodzie powikłanym bardzo się bałam rozwiązania, które nadchodziło nieubłaganie. Okazało się, że niepotrzebnie martwiłam się na zapas, gdyż mój Skarb przyszedł na świat przez cesarskie cięcie. Najlepsze jest to, że decyzję o nim podjęto wtedy, gdy ja już psychicznie przygotowałam się do naturalnego porodu i nie mogłam doczekać się chwili, w której Maleństwo zagości w moich ramionach…

Pod koniec ciąży miałam trochę problemów zdrowotnych. Pojawiły się okropne zawroty głowy. Kolejni specjaliści wykluczali schorzenia, powody „karuzeli” ale nikt nie potrafił znaleźć przyczyny . Ze zbliżającym się terminem porodu zawroty zmniejszały się samoistnie. W sytuacjach stresowych jednak się nasilały. Lekarze zastanawiali się co ze mną zrobić, czy rozwiązać ciążę przed czasem, czy czekać. Poród naturalny, czy „cesarka”? Stanęło na czekaniu i porodzie naturalnym. Z taką świadomością zostałam wypisana do domu na początku października i 11-tego kazano mi się zgłosić do szpitala. Było to 3 dni przed wyliczonym terminem rozwiązania.

W umówionym terminie zgłosiłam się do szpitala. Zbadano mnie i przeprowadzono wywiad. Lekkie zawroty głowy utrzymywały się, które nasilały się zwłaszcza podczas wysiłku i przy zmęczeniu. Miałam czekać na oddziale do porodu. Z jednej strony bałam się, z drugiej jednak nie mogłam się doczekać. Powtarzałam sobie, że nie ja pierwsza i nie ostatnia… Bardzo chciałam już przytulić swoje Maleństwo. W godzinach popołudniowych poinformowano mnie, że lekarze obawiają się reakcji mojego organizmu na wysiłek i stres związany z naturalnym porodem, i że następnego dnia będę miała cesarskie cięcie.

Będąc psychicznie przygotowana do porodu naturalnego, zaczęłam przeżywać „cesarkę”. Prawie nie przespałam nocy, a rano wszystko potoczyło się tak szybko… Po 9-tej wzięto mnie na salę operacyjną, a o 9.30 mój mąż jako pierwszy wziął naszego Synka w ramiona…

Nasze Cudo urodziło się zdrowe, z pięknymi czarnymi włoskami i ogromnymi jak na noworodka stópkami. Gdy po 10-tej w trójkę znaleźliśmy się na „mojej” sali byliśmy chyba najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Zakochaliśmy się w naszym Szczęściu! DZIECKO TO NAPRAWDĘ CUD!

Autorka: Katarzyna

Komentarze Facebook

Aby dodać treść zaloguj się lub wyślij na adres redakcji)

Chcesz poinformować o konkursie, akcji lub ciekawym wydarzeniu, które organizujesz? Wyślij link do konkursu wraz z opisem na adres redakcji redakcja(@)blogimam.pl :)

Patronat BlogiMam

Wpisy z blogów Mam