Świąteczny dramat Kaśki

ta historia wydarzyła się w 1987 roku
 
- Mamo, ja bym chciała Barbie na gwiazdkę. Proszę, nigdy żadnej nie dostałam. A to moje marzenie. Myślisz, że to możliwe żebym dostała Barbie?
Kaśka już od miesiąca opowiadała wszystkim wokoło jak bardzo chce dostać lalkę Barbie. Tak strasznie jej pragnęła. Koleżanka z klatki miała aż dwie. Razem siadały na schodach klatki, na kocu, Monika wyjmowała swoje lalki i godzinami bawiły się przeżywając wspaniałe, dziewczęce przygody. Albo szyły dla nich ubranka. Kaśka kiedyś pocięła welon mamy, w którym ta brała ślub z tatą. Oj, była afera! Za to suknia dla Barbie wyszła wspaniale.
 
Rodziców Kaśki nie było stać na Barbie. Można ją było dostać tylko w sklepie Pewex, albo liczyć na gest rodziny w RFN. Tylko, że Kaśka nie miała rodziny w Niemczech. Monika miała. Miała więc i lalki. Kaśce to marzenie spędzało sen z powiek. W liście do Mikołaja napisała, że wszystko zrobi, by dostać Barbie. Ale Mikołaj nie czytał chyba tego listu, albo zapomniał, albo pieniędzy mu zabrakło, albo lalek wyprodukowali za mało. Nie wiadomo. Teraz jedynym ratunkiem była gwiazdka i Dzieciątko.
 
Tak tak, do Kaśki w Boże Narodzenie zaglądało Dzieciątko. Jezusek malutki, który w nocy po Wigilii zostawiał prezenty pod choinką i rano, zwykle ok. 6.30 Kaśka i jej bracia wchodzili pod choinkę i szukali, co tam dla nich się kryje.
 
Wigilia wypadła jak zwykle. Z barszczem z pierogami z kapustą i grzybami (mama nie miała czasu na lepienie uszek), z kapustą z grzybami, z kapustą z grochem, z karpiem i jakimiś filetami dla dzieci. Był też sernik i makowiec, jak co roku. W domu Kaśki nie śpiewało się kolęd. Ona sama już po kolacji wigilijnej kładła się pod choinką i patrząc z dołu na światełka nuciła pod nosem kolędy. Tylko tak, żeby nikt nie słyszał. Wiadomo było, że najważniejsze wydarzy się rano, w pierwszy dzień Świąt. I że po rozpakowaniu prezentów będzie śniadanie, a zaraz potem wyprawa do kościoła.
 
Kaśka przez cały wigilijny dzień chodziła jak zaczarowana:
- Mamusiu, ale powiedz, dzieciątko posłucha mojej prośby, dostanę Barbie? Tak bym chciała, żeby miała długie blond włosy i różowe buty. Jak myślisz, dostanę taką?
Była pewna, że znajdzie upragnioną lalke pod choinką. Ona musiała się pojawić. Przecież taka była grzeczna, tak starała się pomagać mamie we wszystkich domowych i świątecznych sprawach. I list do Dzieciątka napisała piękny, z rysunkami Barbie. Tak na wszelki wypadek, gdyby Dzieciątko nie wiedziało, jak ma ta wymarzona wyglądać. Po kolacji Kasia chciała od razu iść spać, żeby tylko jak najszybciej nadszedł ranek.
 
I ranek nadszedł. Tylko, że był to najgorszy ranek w życiu dziewczynki. W paczce przeznaczonej dla niej nie było Barbie, tylko jakaś udająca ją Sindy czy inna Mindy. Miała wielką głowę, kolana jej się nie zginały i w ogóle była okropna. Wszystkie marzenia Kaśki prysły jak mydlane bańki. To był koniec świata, największe rozczarowanie w życiu. Kaśka płakała. Ani mama ani tata nie byli w stanie jej uspokoić. Nie chciała słuchać, dlaczego dostała taką "podróbkę" a nie prawdziwą Barbie. Nie interesowało jej, dlaczego Dzieciątko nie mogło spełnić jej marzenia. Nienawidziła tej lalki, nie chciała jej.
 
Tylko, że Kaśka zapomniała o jednym drobnym fakcie. W ich domu Dzieciątko zwykle pozwalało sobie na małe szaleństwo i ukrywało prezenty nie tylko pod choinką. Zapłakana Kaśka nie chciała nawet słuchać rodziców, którzy podpowiadali jej, że może powinna szukac dalej, że może jeszcze gdzieś jest jakaś paczka dla niej. Na kolanach, wycierając nos w rękaw piżamy Kaśka weszła od stół, żeby tylko dali jej spokój. A tam leżał sobie mały pakunek, podłużny, taki akurat jak pudełko z lalką. Kaśka zapomniała o łzach i krzykach. Szybko rozerwała papier, nie patrząc nawet, czy pakunek podpisany był jej imieniem. A tam – ooooooch! Najprawdziwsza Barbie! Miała długie, jasne włosy, zginające się kolana i elegancki makijaż. Miała też różnowe buty i krótką, falbaniastą sukienkę.
 
Stał się świąteczny cud, marzenie dziecka się spełniło! Kaśka rzuciła się na szyję mamie i tacie, nawet młodsi bracia dostali po całusie. Takie szczęście ją dziś spotkało! Największe szczęście w życiu!
 
Tę lalkę Kaśka ma do dziś. Niedawno ją wyciągnęła ze strychu, wyczyściła, uprała ubranka. Będzie dla jej córeczki, która na świecie pojawi się lada dzień. Kto wie, może nawet w Boże Narodzenie.
 
 

Beata, Zawodowa Matka
www.zawodowamatka.pl

Komentarze Facebook

Aby dodać treść zaloguj się lub wyślij na adres redakcji)

Chcesz poinformować o konkursie, akcji lub ciekawym wydarzeniu, które organizujesz? Wyślij link do konkursu wraz z opisem na adres redakcji redakcja(@)blogimam.pl :)

Patronat BlogiMam

Wpisy z blogów Mam

Komunijne propozycje - szablony do ciastek

Ciasteczka z dusza, 13.04.2024

Czy można kupić kałasznikowa?

MarysiaB, 04.04.2024

Jak wygląda hokej?

MarysiaB, 04.04.2024

Jaka hulajnoga dla dziecka 9 lat?

MarysiaB, 03.04.2024

Jak można ozdobić swój pokój?

Katarzyna Mróz, 03.04.2024

Czy Nebbud jest dobry na kaszel?

MarysiaB, 03.04.2024

Czy można nosić dziecko w chuście przodem?

Katarzyna Mróz, 03.04.2024

Jakie buty na WF dla chłopca?

MarysiaB, 03.04.2024

Czym bawi się 9 miesięczne dziecko?

Katarzyna Mróz, 03.04.2024