Poruszająca opowieść wigilijna Izabeli. Część 2. Konkurs z Limango"Moja wigilijna opowieść"

Barbarze zrobiło się mdło na te wspomnienia. Przecież razem z mężem wychowywali ją w miłości i wpajali jak najlepsze wartości. Czy to możliwe, że wychowali potwora? Za trzy dni Wigilia i nic nie wskazuje na to, żeby sprawy przybrały inny obrót. Iza od 2 tygodni nie odwiedziła małej, a ten jej Paweł nie był tutaj wcale. Razem na nowo korzystają z uroków wolności...

Tymczasem Iza szykowała się w swoim mieszkaniu do wyjścia. Była już miesiąc po porodzie, więc jej figura zaczęła wracać do "punktu wyjścia". Przejrzała się z zadowoleniem w lustrze. Teraz będzie mogła na nowo nacieszyć się Pawłem. Postanowiła zrobić swojemu chłopakowi niespodziankę i zaskoczyć go w domu. Podekscytowana wyszła z domu, mroźne powietrze uderzyło ją w twarz. Wychodząc, prawie wpadła na rodzinę z dwójką dzieci. Poczuła dziwny dreszcz. Wyglądali na takich szczęśliwych, roześmiani nieśli torby z zakupami. Czy to nie jest prawdziwe szczęście, normalne? Szybko jednak odgoniła te myśli. Przecież dziecko tylko by im z Pawłem przeszkadzało. Nie mieliby tych wszystkich wyjątkowych chwil tylko dla siebie...

Jestem na miejscu, szykuj się Kochany - pomyślała stojąc pod domem Pawła. Wiedziała, że od frontu są drugie drzwi, które czasami zostawia otwarte. Podeszła do nich. Bingo! Teraz tylko wystarczyło wślizgnąć się cichutko... Jednak nie musiała być cicho, gdyż od razu usłyszała jakieś głosy. Serce jej zamarło, jak okazało się, że był to kobiecy chichot...

Mimo mrozu, kropelki potu wyskoczyły jej na czole. Weszła do salonu i to co ujrzała, zapamiętała do końca życia. Stanęła w progu, ujrzawszy jak Paweł obściskuje się z jakąś dziewczyną. Nie mogła wydusić z siebie ani słowa. Wtem Paweł, nie zrażony, po prostu wstał i powiedział:

- No witaj, co cię sprowadza? Kultura wymagałaby zadzwonić i uprzedzić, prawda?

- Ale co ty... Co wy robicie? Przecież jestem twoją dziewczyną! Obiecałeś, ze jak urodzę będziemy już zawsze razem!

- Iza wpadła w histerię

- Razem? Nie, kotuś my nigdy nie byliśmy razem, ani nie będziemy. Myślisz, że mógłbym być z kimś takim jak ty? Co z ciebie za matka, która porzuca własne dziecko? Tam są drzwi! - krzyknął i wskazał jej drzwi.

Iza nic nie odpowiedziała. Obróciła się na pięcie i wyszła, potykając się. Tysiące myśli bombardowały jej głowę: - "Boże, co ja narobiłam? Kim ja jestem? Co teraz? Nie zasługuję by żyć".

W końcu zrozumiała, że mama miała rację, a Pawłowi nigdy na niej nie zależało. Że powinna skupić się na sobie i dziecku, jest już w końcu od dawna dorosła. Ale teraz już za późno. Amelia... Była taka bezbronna. A ona już podpisała dokumenty adopcyjne... Przecież matka jej nigdy tego nie wybaczy i nie przyjmie już pod swoje skrzydła. Podczas ostatniej rozmowy oświadczyła, że nie chce więcej widzieć Izy na oczy... Dlatego Iza miała zaraz po świętach wyjechać z Pawłem zagranicę aby odciąć się od wszystkiego.

Nadeszła Wigilia. Iza nie pragnęła niczego bardziej, jak zobaczyć Amelię w szpitalu. Jednak było jej strasznie wstyd i nie chciała wpaść na rodziców w szpitalu. Mimo wszystko nie mogła wysiedzieć w domu i postanowiła choć na chwilę ją ujrzeć.

W szpitalu panował spokój. Iza szła przez szpitalny korytarz z bijącym sercem. Jakby mogła cofnąć czas, nic by się nie wydarzyło... Po chichu podeszła do szyby sali w której leżała Amelia. Jednak jej córki już tam nie było. Izie zakręciło się w głowie. Zabrali ją. Ktoś ją zabrał. Już jej nie zobaczę. Nigdy. Sama tego chciałaś - pomyślała gorzko, a łzy zaczęły jej płynąć strumieniami. Wybiegła na korytarz nie mogąc złapać tchu. Ale chociaż jedno mogę naprawić - stwierdziła i szybkim krokiem udała się do domu rodziców.

Barbara, kończąc ostatnie przygotowania do kolacji Wigilijnej, usłyszała nerwowe pukanie do drzwi. Popatrzeli na siebie z mężem i pobiegli otworzyć. Na progu stała ich córka, Iza. Nikt nie potrafił zacząć. Iza klęknęła na progu, zasłoniła się rękami i zaczęła płakać:

- Mamo, tato... Nie zasługuję na was...Nie zasługuję na nic co dobre. Zamiast kamienia mam serce, wiem o tym... Wy byliście tacy dobrzy, a ja wyparłam się własnej córki, skrzywdziłam ją i was... Wyrzućcie mnie! - trzęsła się.

Ojciec Izy podniósł ją z podłogi, przytulił i pocałował w czoło. Razem z Basią poprowadzili ją do salonu. A tam... W łóżeczku leżała Amelka, przyglądając się jej ciekawie. Izie odebrało mowę. Ciepło, które poczuła było nie do opisania. Serce chciało wyskoczyć jej z piersi, wiedziała już jak ma wyglądać jej życie i że na nic jeszcze nie jest za późno.

- Mamo, mogę ją wziąć na ręce? - spytała nieśmiało

-To w końcu twoja córka, kochanie. Rodzice objęli się i z uśmiechem popatrzyli przez okno, gdzie rozbłysła na niebie pierwsza gwiazdka. Wiedzieli, że ich cud świąt właśnie się dokonał.

 

Diana Gruszka, autorka bloga NiepoczatkujacaMama.pl

Ta historia bierze udział w konkursie z Limango:  "Moja wigilijna opowieść". Poznaj szczegóły  konkursu (klinknij tutaj) i przyślij do nas swoją magiczną opowieść! Konkurs z Limango: 9.12 - 22.12.2013, ogłoszenie wyników 23.12.2013

Komentarze Facebook

Aby dodać treść zaloguj się lub wyślij na adres redakcji)

Chcesz poinformować o konkursie, akcji lub ciekawym wydarzeniu, które organizujesz? Wyślij link do konkursu wraz z opisem na adres redakcji redakcja(@)blogimam.pl :)

Patronat BlogiMam

Wpisy z blogów Mam

Czy fascynatory są modne?

MarysiaB, 21.04.2024

Jak dostać zestaw LEGO za darmo?

MarysiaB, 20.04.2024

Jaki syntezator na początek?

MarysiaB, 19.04.2024

Płatki jaglane na mleku

RozszerzanieDiety, 19.04.2024

Opowieści o kolorach

lecibocian, 18.04.2024