Magiczne Święta w Skandynawii. Konkurs z Limango: "Moja wigilijna opowieść"

Dopóki nie spotkałam Skandynawa nie do końca przepadałam za Świętami. Powody są różne, nie warte psucia nastroju. I spotkałam Skandynawa, a świat stanął do góry nogami. Pierwsze Boże Narodzenie spędziliśmy razem u jego mamy z P1 w brzuchu. Nigdy się tak cudownie nie bawiłam w Święta jak wtedy, 5 lat temu. A nie wiedziałam, że może być jeszcze przyjemniej.

Od kiedy w rodzinie pojawiły się dzieci teściowa A. wyraziła życzenie, aby cała rodzina spotykała się u niej co drugi rok w Święta. Sprawa jest o tyle dla nas problematyczna, że A. wyprowadziła się z Kopenhagi i mieszka w najdalej na północ wysuniętym odcinku Danii. Samolotem się tam nie doleci, pociągiem nie dojedzie, a podróż samochodem z dzieciarnią to istna droga przez mękę. Ale warto! Teściowa A. wynajmuje dom nad samym morzem, na który się wszyscy zrzucamy.

Dom ma 4 sypialnie, ogromny salon z kominkiem i kuchnią, drugi salon, gdzie zawsze stoi gigantyczna choinka oraz dwie łazienki. Postanowiłam wam opisać Święta, które miały miejsce 3 lata temu. Były cudowne, radosne, pyszne i magiczne. Wspomnienie ich sparwia, że moje serce się raduje.

święta bożego narodzenia w skandynawii wigilijna historia

Mieszkaliśmy wtedy już w Polsce, więc aby dotrzeć na Święta wybraliśmy trasę przez Kopenhagę. Tam odebraliśmy samochód, który nam teść wspaniałomyslnie użyczył i ruszyliśmy w potworną śnieżycę na północ późnym popołudniem. P1 był zachwycony, nie zraziła go nawet podróż promem w środku nocy. Dotarliśmy do domku nad morzem trochę przed świtem. Skandynaw nie zaznał zbyt wiele snu, bo na życzenie swojej siostry M, miał się zerwać za 3 godziny, aby jechać na lotnisko odległe ok. 100 km odebrać jej męża. Zagadką było czemu to właśnie wykończony podróżą Skandynaw miał to zrobić, ale co to by były za Święta, gdyby nie było zgrzytów?! Skandynaw dotarł z H., mężem M. (tym co to jest wszechstronnie uzdolniony) akurat, gdy zasiadałyśmy do śniadania.

Półtorarozczny wówczas P1 nie potrafił się określić, co ma zrobić ze sobą ze szczęścia. A szczęscia było co niemiara. Po pierwsze jego rok starsza kuzynka M1, po drugie dwa psy teściowej A., po trzecie nowe miejsce, które koniecznie trzeba było obadać, po czwarte tony śniegu za oknem, w którym się można przecież wytarzać. Cudem udało się dziecko nakarmić i już z dzikim wrzaskiem ruszyło w pogoń za kuzynką M1, która jeszcze wtedy była dzieckiem strachliwym i płaczliwym (dziś to ona jest przewodniczką stada). Łatwo się domyślić, że przez większość czasu M1 uciekała przed P1 z głośnym rykiem.

Wigilia się zbliżała wilekimi krokami, w kuchni wrzały przygotowania, mi się już robiło słabo z wrażenia na samą myśl o tych pysznościach, które będziemy wieczorem spożywać. Wybraliśmy się ze Skandynawem jeszcze do miasteczka po ostatnie zakupy, wróciliśmy, akurat aby się wykąpać, przebrać i pomoć w nakrywaniu do stołu.

Teściowa A. jest kobietą sprytną. Nagotowała z M. niezliczone ilości potraw, aby przez resztę Świąt nie robić absolutnie nic. Stół się uginał pod pieczoną kaczką (w Danii w wigilijny wieczór je się kaczkę), kapustą czerowną, ziemniakami na słodko, sosami, grzybami pieczonymi i sałatami.

Duńczycy dają sobie prezenty 3 razy w ciągu Wigilii. Pierwszy prezent dostaje tak naprawdę tylko jedna osoba. Jest to bardzo śmieszna zabawa. W dużej misce/salaterce wjeżdza na stół ryż gotowany na mleku ze śmietaną i drobno posiekanymi migdałami (duńska nazwa tej potrawy to ris ὰ l´ amande). Do miski wkładany jest jeden cały migdał. Ten, komu trafi się migdał, wygrywa prezent. Ryż serwowany jest z sosem czereśniowym i smakuje bajecznie!

Los chciał, że dwa razy z rzędu, to akurat mi się trafiła wygrana. H., mąż M. był stanowczo niepocieszony, bo tak jak za pierwszym razem było to wytłumaczalne (moje pierwsze Święta z duńską rodziną, trzeba dziewczynie okazać trochę litości), tak za drugim razem przestało być już śmieszne. Nie mogę się już doczekać, kto za rok wygra prezent za migdała! Mam nadzieję, że będę to znowu ja!

Rodzina syta, zadowolona przeniosła się pod choinkę. Zaczęło się wyławianie prezentów. To co mnie od razu uderzyło w oczy, to fakt, że duńczycy podpisują preznety (np. dla P1 od A.). I jak tu dziecku wmawiać dalej, że Mikołaj istnieje?!

Po rozpakowaniu prezentów zaczyna się istne szaleństwo. Wszyscy łapią się za ręce i zaczynają się śpiewy i tańce dookoła choinki. Teściowa A. miała oczywiście naszykowane wszystkie hity na płycie do odśpiewania, ale i tak przy ogólnym wrzasku, nikt nie słyszał co tam płyta ma do powiedzenia.

Po tańcach i śpiewach dzieci małe zostały odstawione do łóżek, a reszta rodziny zebrała się przy stole, aby zawalczyć o kolejne prezenty. Zabawa ta nazywa się pakkeleg. Każdy wczesniej kupuje określoną ilość śmiesznych, tanich prezentów i pakuje je jak najatrakcyjniej potrafi. Wszystkie paczki lądują na stole i zaczyna się walka o nie. Gra polega na rzucaniu kostką, ten kto trafi szóstkę wybiera sobie jeden. Gdy już wszystkie preznety się rozejdą należy podbierać je innym uczestnikom.

Gra jest śmieszna, można w nią grać godzinami, ja się poryczałam ze śmiechu kilka razy. Pierwszy i drugi dzień świąt spędziliśmy już o wiele spokojniej, leniwie wyjadając pozostałe po Wigilii smakołyki. M1 już przywykła do P1 i powoli zaczynali się razem bawić, a gdy mieli siebie dość, P1 ładował się do koszyka psów i leżał razem z nimi. Nie obyło się bez spacerów w śniegu nad morze. Widoki odbierające dech w piersiach.

Święta, święta i po świętach. Wyjedliśmy wszystko co się dało, spakowaliśmy resztki na drogę do Kopenhagi, władowaliśmy prezenty do auta i odjechaliśmy ze łzami w oczach. Kolejne spotkanie miało odbyć się rok temu. Z uwagi na szczególny stan zdrowia, nie dało rady. Za to za rok spotkamy się w jeszcze wiekszym składzie, bo powiększonym o P2 i M2 (przy okazji okazało się, czemu M. nie chciała sama wyjechać po męża na lotnisko… Był to sam początek ciąży z M2 i poranne mdłości ją wykańczały).


Matka Anna, www.dwujezycznipodlupa.blogspot.com

Ta historia bierze udział w konkursie z Limango:  "Moja wigilijna opowieść". Poznaj szczegóły  konkursu (klinknij tutaj) i przyślij do nas swoją magiczną opowieść! Konkurs z Limango: 9.12 - 22.12.2013, ogłoszenie wyników 23.12.2013

 

Komentarze Facebook

Aby dodać treść zaloguj się lub wyślij na adres redakcji)

Chcesz poinformować o konkursie, akcji lub ciekawym wydarzeniu, które organizujesz? Wyślij link do konkursu wraz z opisem na adres redakcji redakcja(@)blogimam.pl :)

Patronat BlogiMam

Wpisy z blogów Mam

W co ubrać dziecko do chrztu latem?

Katarzyna Mróz, 25.04.2024

Czy noworodki potrzebują zabawek?

Katarzyna Mróz, 24.04.2024

Jak zrobić herbatniki maślane?

Katarzyna Mróz, 24.04.2024

Czy kółka 92a są dobre?

Katarzyna Mróz, 24.04.2024

Jak odświeżyć dziecięcy pokój?

Katarzyna Mróz, 23.04.2024

Jak zrobić dezodorant z ałunu?

Katarzyna Mróz, 23.04.2024

Jakie słoiczki do deserów?

Katarzyna Mróz, 23.04.2024

Jak kłaść dziecko na brzuszku?

Katarzyna Mróz, 22.04.2024

Jaką wysokość czapki dla dziecka?

Katarzyna Mróz, 22.04.2024