Historia mojego pierwszego porodu

Nie mogłam się zdecydować, który poród opisać, bo mam za sobą trzy. I właściwie to powinnam opisać poród najmłodszego członka rodziny, ale postanowiłam powspominać narodziny najstarszego. Byłam już na zwolnieniu. Pani doktor powiedziała, że mam odpocząć, nabrać sił, bo przede mną ciężka praca...Termin miałam na 9 września. Minął.

9 września przyjechałam do Mińska na zakupy z mężem. Najpierw jednak poszliśmy do pracy mojej mamy. Gdy jej szefowa usłyszała, że coś zaczęło się dziać (odpadł mi czop śluzowy), kazała jej wszystko zostawić i wieźć mnie do szpitala. Tak więc jeszcze tego dnia wieczorem, około 18 byłam już w szpitalu. Zrobili lewatywę, ogolili, rozwarcie jakieś już było i w końcu znalazłam się na położniczym. Zrobili mi KTG i całą noc przeleżałam. Ból występował, ale najbardziej czułam głód. Nie zjadłam nic w domu, bo myślałam, że zjem kolację w szpitalu. Niestety nic nie dostałam. Byłam z tego powodu zła, ale na szczęście jakoś wytrzymałam. Całą noc położne sprawdzały, czy rozwarcie się powiększa. Postęp był niewielki. Od około 22 leżałam pod kroplówką. Pamiętam, że były zdziwione tym, że nie krzyczałam z bólu, tak jak inne pacjentki.

O poranku, około 6:20 stwierdziły, że na ich zmianie to już na pewno nie urodzę i zaczęły szykować się do domu. Tymczasem ja, ok.6.45 poczułam bóle parte!. Położne sprawdziły i rzeczywiście stwierdziły pełne rozwarcie. Po czym powiedziały: „No to jednak urodzimy na naszej zmianie”. Wiązało się to z tym, że musiały zostać dłużej, bo trzeba było wypełnić całą potrzebną dokumentację.

I tak, 10 września 1997 w środę o godz. 6.50 urodził się Łukasz. Ważył 3400g i mierzył 53cm. Mój synek był zdrowy. Byłam bardzo szczęśliwa, że Łukasz okazał się być silnym dzieckiem. Zrobił na przekór wszystkim. Poród miałam bardzo lekki, porównuje go czasem do "wyplucia". To chyba była nagroda za te wszystkie przeżycia w czasie ciąży, bo niestety były problemy zdrowotne synka w okresie prenatalnym. Okropnie bolało mnie jedynie zszycie. Nie dałam się później dotknąć około 3 miesiace, ale 8 pierwszych tygodni było najgorszych.

Jednak to, że zostałam mamą po raz pierwszy, rekompensowało mi wszystkie niedogodności. Synek był i jest kochanym dzieckiem. Obecnie Łukasz ma już ponad 13 lat. I mimo, że to już tyle lat minęło, to akurat ten poród wspominam najbardziej. Pewnie dlatego, że pierwszy i, że zaskoczyłam położne. Z tego najbardziej chce mi się śmiać...I co ciekawe, synek sam sobie wybrał imię - urodził się w Łukasza. Ma więc imieniny tego samego dnia, co urodziny. A zaznaczam, imię było wybrane już w czerwcu...

Łukasz doczekał się rodzeństwa. Ma młodszą siostrę Ewę (ponad 11 lat) i swoją wierną kopię, Kacpra (16 miesięcy).

Autorka: Dorota Duda

Komentarze Facebook

Aby dodać treść zaloguj się lub wyślij na adres redakcji)

Chcesz poinformować o konkursie, akcji lub ciekawym wydarzeniu, które organizujesz? Wyślij link do konkursu wraz z opisem na adres redakcji redakcja(@)blogimam.pl :)

Patronat BlogiMam