Niełacińskie i niebiblijne – takie miało być imię naszego dziecka.
Więc kiedy tylko na USG objawiła nam się w wypukłość w miejsce dotychczasowej niejasności, (co nie było niespodzianką, bo testosteron od początku ciąży kazał mi konsumować żywcem wszystko wokół), z miejsca odpaliliśmy listę męskich imion słowiańskich. I nagle zrobiło się jakby mniej ideowo.
Hmm. Ziemowit – Luby zgłaszał obiekcje. Miłosz – niby ładne i Luby nie zgłaszał, ale ja średnio trawię Czesława Noblistę. Wacław – jakoś nie bardzo dostojne... Lecimy dalej. Falisław – jeszcze lepiej. Wlkomir – prawie jak Żyraf. Niemój – ciekawy źródłosłów, imię miało odwracać uroki rzucone na ciężarną. Oszukiwać złe siły, że skoro to nie mój, to nie o niego chodziło.
Wreszcie jest! Wybrane jednogłośnie. Dragomir, w skrócie Drago. Pięknie. Imię wojownika, pogromcy smoków, dzikiego w ogóle zdobywcy wszystkiego. Sam Sapkowski by się nie powstydził. Oznacza. paradoksalnie, „tego, który pragnie pokoju”. W sumie świetnie się składa, bo kiedy się poznaliśmy z Lubym, naszym priorytetem było wreszcie znaleźć spokojną przystań u boku kogoś, kto nie strzela fochów o trzeciej w nocy. Wszystko się zgadza. To jest to!
Radośnie anonsujemy na rodzinnym obiedzie i – zapada cisza. Pierwsza odzywa się moja mama vel przyszła babcia, że imię owszem piękne, ale dla dealera. Dragów. Zatem powodzenia. Teściowa z kwaśną miną głosi, że no wiecie, jesteście młodzi, róbcie co chcecie. Teść nie mówi nic, gdyż dławi się kotletem.
Ostatecznie spod stołu wyłania się zdrowy rozsądek i podsuwa wizję boguduchawinnego dzieciaka na pierwszej swojej w życiu lekcji w szkole: „Teraz do tablicy podejdzie… podejdzie… yyy, co?! Dragomir. Acha. Proszę pana Dragomira. Pan ma trudne imię, to ja zadam trudne pytanie”. Wiecie, tak w dużym skrócie.
A nie da się stwierdzić u tak małej larwy, czy larwa będzie miała temperament zawalczyć o swoje, czy może jednak będzie nieśmiała i imię jej dostarczy problemów (teraz już wiemy, super się sprząta rozlany olej w kuchni, wygrzebany z dna szafki i takie tam).
Więc, koniec końców, Dragomir ma na pierwsze imię Adam, po teściu. Dla babć Adaś, dla znajomych Drago. Tak ma na drugie. Pani w urzędzie nawet nie robiła trudności. Drago, pogromca smoków. Jeden jedyny.
Autorka: Urszula
Spisz swoją opowieść i wyślij na adres redakcji.
Opublikowana historia będzie inspiracją dla rodziców poszukujących imion dla swoich maluszków:)
Chcesz poinformować o konkursie, akcji lub ciekawym wydarzeniu, które organizujesz? Wyślij link do konkursu wraz z opisem na adres redakcji redakcja(@)blogimam.pl :)
Mazurek z lemon curd, bezami i malinami
Ola1984, 24.03.2023
Biała kiełbasa zapiekana z cebulę, jabłkiem i śliwkami
Ola1984, 23.03.2023
Nie popełniaj tych błędów podczas zakupów wielkanocnych z dz...
olcia, 23.03.2023
Obgryzanie paznokci u dzieci – co robić?
mamprzepis.pl, 22.03.2023
15 zabaw, którymi zajmiesz dzieci, kiedy kolejny raz zostają...
Sedna, 22.03.2023
20 rad dla każdej mamy, które pozwolą nabrać dystansu do rod...
wkawiarence, 22.03.2023
Jak zabezpieczyć meble w pokoju dziecięcym?
mika3008, 21.03.2023
Sałatka z burattą, awokado i pesto
Ola1984, 21.03.2023
Arkusz A4 w kropki do pobrania i wydrukowania
olcia, 21.03.2023
Kaszel suchy czy mokry? Najprostszy sposób jak rozpoznać rod...
wkawiarence, 21.03.2023
Kiedy puka wiosna do Twojego ogrodu
Gośka, 20.03.2023