Depresja u dzieci

Do niedawna myślałam, że depresja może dotyczyć jedynie osób dorosłych. Teraz wiem, że może ona dotyczyć nawet niemowląt...

 

Samotnik na kolonii

 

Moje doświadczenia z depresją u dzieci są dosyć skromne i nie dotyczą moich własnych dzieci.

W czasach studenckich dorabiałam sobie jako wychowawca kolonijny. Mimo młodego wieku byłam bardzo zaangażowana w tę pracę i bardziej odpowiedzialna, niż sporo „starych” wyjadaczy. Pamiętam wszystkie moje kolonie i zimowiska, pamiętam nawet większość twarzy dzieciaków i młodzieży, które w nich uczestniczyły.

Najlepiej pamiętam pierwszą kolonię, w górach, gdzie opiekowaliśmy się dziećmi z największych polskich miast, oczywiście m.in. z Warszawy. Dzieci nie było wiele – raptem 40 os., ja i koleżanka – wychowawczynie i nasz kierownik kolonii, który we wszystkim brał udział i wspierał nas. Wiek uczestników 10-12 lat. U koleżanki w grupie był chłopiec nadpobudliwy – z orzeczonym ADHD.

U mnie z kolei cichy i spokojny, trochę wyalienowany samotnik lubiący książki. Na początku myślałam, że nie będzie z nim problemów – ot cichy mól książkowy. W efekcie był trudniejszym przypadkiem, niż ten z ADHD. Nie wiedzieliśmy co się z nim dzieje – nie chciał brać w niczym udziału – w trakcie gier siedział z boku i czytał, na wycieczki zabierał ze sobą przenośną grę, nie chciał czasami nawet schodzić na posiłki. Zaczął nawet symulować choroby.

Nie pomagały rozmowy, nagany, kary, prośby... Próbowaliśmy rozmawiać z rodzicami telefonicznie, ale mówili tylko, że to typ samotnika. W końcu, gdy kierownik zażądał, by przyjechali, przyznali się, że ich syn ma zdiagnozowaną depresję...

Nie wpisali tego w kartę uczestnika kolonii, bo bali się, że go to zdyskwalifikuje i nie zostanie przyjęty na kolonię. Chcieli, by spróbował czegoś nowego i liczyli, że otworzy się na inne dzieci. Oczywiście on nie chciał jechać.

Efekt był taki, że pozwoliliśmy mu brać udział w czym chciał, jeśli natomiast nie chciał np. jechać na wycieczkę – zostawał w ośrodku pod opieką naszej pielęgniarki. Zdarzyło się np. że cały dzień siedział pod łóżkiem i czytał książkę.

Rodzice po niego nie przyjechali. Naszym zdaniem, wyrządzili mu wielką krzywdę. Ciężko było też wytłumaczyć innym dzieciom jego zachowanie i powstrzymać przed komentarzami. Było nam przykro, ale nie byliśmy w stanie nic zrobić. Podobno był cały czas na terapii, po powrocie miał ją kontynuować.

 

Skąd depresja u dzieci?

 

Postanowiłam nieco poczytać o depresji u dzieci. Skąd w ogóle bierze się ona u tak małego człowieka? Podobno główna przyczyna to brak obecności rodziców. Jak mówią psychologowie – dzisiejszy świat często zmusza ludzi do przebywania poza domem, głównie ze względu na pracę. A opiekunka czy dziadkowie nie zastąpią rodziców.

Inne powody, przyczyny to:

- depresja u któregoś z rodziców

- nadmiar obowiązków poza szkolnych/przedszkolnych

- problemy rodzinne (np. konflikty rodziców, rozwody)

 

U dzieci bardzo trudno zdiagnozować depresję, zwłaszcza tych najmłodszych. Spora część dzieci potrafi zachowywać się tak, by nie wzbudzać podejrzeń, zamykają się w sobie.


Objawy depresji

 

Psychologowie mówią o kilku podstawowych syndromach depresji (które wcale nie muszą depresji oznaczać, warto jednak przyjrzeć się dziecku, zapytać lekarza):

- smutek, przygnębienie, niemożność odczuwania radości

- zmniejszenie zainteresowań (np. niechęć zajmowania się swoim hobby)

- zmniejszenie aktywności, apatia, spowolnienie, niechęć do działania

- problemy ze snem (bezsenność lub nadmierna senność)

- zmniejszenie apetytu, spadek wagi ciała, suchość w ustach

- uczucie ciągłego zmęczenia, brak energii

- lęk, uczucie wewnętrznego napięcia, „niepokój w środku”

- trudności w koncentracji i zapamiętywaniu, wrażenie niesprawności intelektualne

j - poczucie beznadziejności, niska samoocena

- dolegliwości bólowe (szczególnie bóle brzucha)

 

Moje niewielkie zetknięcie z dziecięcą depresją pozwoliło mi spojrzeć inaczej na tę chorobę. Nie można jej lekceważyć. Nie można też do niczego zmuszać dziecka.

Ten chłopczyk powiedział nam kiedyś, że on i tak nie obchodzi rodziców. Może to był właśnie główny problem? Może nie okazywali mu uczuć, zainteresowania? Nie jestem psychologiem. Przerażające jest to, że w dzisiejszym świecie tak straszna choroba dotyka tak młodych ludzi...

 

Agata, mama Kacpra, Kamilki i Kazia

Komentarze Facebook

Aby dodać treść zaloguj się lub wyślij na adres redakcji)

Chcesz poinformować o konkursie, akcji lub ciekawym wydarzeniu, które organizujesz? Wyślij link do konkursu wraz z opisem na adres redakcji redakcja(@)blogimam.pl :)

Patronat BlogiMam