Julka pobiegła do łazienki umyć rączki, ale kureczek się za mocno odkręcił, woda poleciała gęsto, dziecię się wystraszyło, uciekło. Mamuśka sytuację opanowała, sąsiad z dołu nawet nie zdaje sobie sprawy, że został bohatersko uratowany przed zalaniem. Idę do wystraszonej kruszynki, gdzie Staś już ją pociesza. Tłumaczę, że jak rączki umyć to z mamą, albo z kimś dorosłym, że samemu to lepiej nie, et cetera... Mówię:
-A więc Julka, kogo trzeba zawołać...
Na co Staś:
-Trzeba zawołać siku.
dwa dni temu