Nie mam już 3 mleczaków, jeden mi wypadł uczciwie a dwa sobie wybiłem :-)
Byliśmy u koleżanki, Jasiek otwierał pudełko z ciastoliną... mocował się, mocował, aż w końcu wieczko "puściło" i ręka Jasia wylądowała z impetem na buzi, czego efektem były dwie górne "jedynki" w...garści ;-) Wracamy do domu taksówką i Jasiek tłumaczy taksówkarzowi: