Wracamy do domu. Opowiadam swoje przygody: Dziś pisałam jakieś słowo na tablicy, które zaczynało się od literki "f", napisałam drukowanymi, na co dzieci zapytały mnie, jak się pisze "f" pisane, bo one tak muszą pisać. I normalnie nie wiedziałam.Na co z tylnego siedzenia wybucha coś na kształt: "Phyyyyy, hahha"( taki odgłos świńskiego prychnięcia ) ale wstyd. Nie wie jak się pisze "f" pisane.Wróć do szkoły podstawowej . hahahahah (głośne i długie)Tak to była moja własna, rodzona córka, krew z krwi, kość z kości, sarkazm z sarkazmu....i tak dalej.W chwili obecnej siedzimy na pozabiegowym l4 i Zu z nudów chce oglądać bajki, a ja wprowadzam swoje srogie limity czasowe.Jako argumentu używam między innymi uzależnienia od bajek, wyprania umysłu i okularów. Osobiście cierpię na zimowo-przedwiosenną chandrę, więc zamiast czytać, zamiast się rozwijać, zamiast jakkolwiek działać katuję się programami informacyjnymi. Córka przychodzi bierze pilot, wyłącza.Ja: ej, no co ty.Zu: no wiesz?Ja: co wiem?Zu: no chyba nie chcesz się "użeleźnić" (dotyka się głowę) ani mieć no wiesz- o-ku-la- rów (poprawia swoje na nosie). No nie chcę. Więc piszę do was tego posta, żeby nie oglądać newsów i się nie "użeleźnić".mój stan umysłu, a raczej chęć w nim bycia