„Weronika, co jest, buty zakładaj, przecież się bardzo spieszymy!” – mówię zdenerwowana.
„Nie mogę, jestem bardzo zajęta.”
„A co niby robisz?”
„Ojca pilnuję!”
Bardzo spieszymy się do lekarza z Weroniką, a ona nagle rozsiada się na kanapie obok taty.