Taki dzień. Wiecie. Dzisiaj Matka jest gruba, bezrobotna, rozczochrana, w poplamionych dresach, bez perspektyw, bez pomysłu, bez siły. Z kuchni ciągle jeszcze śmierdzi spalonym obiadem. Dzicieory są wredne, wyją, czepiają się matecznych rak i szyi, ciągle czegoś chcą, nie wiedząc tak naprawdę czego chcą. W domu syf, zaległe pisanie leży i czeka nie wiadomo na co. Wypite piwko z soczkiem nie pomaga. Za oknem deszcz, magnolia wciąż nie kwitnie. Pan Mąż szykuje się do wyjazdu na 6 tygodni. Głowa boli. Plecy napierdzielają. Odkurzacz się zrypał. A psy mają pchły. Taki dzień.