przyszedł przez komin, narobił hałasu i zniknął. Jak zwykle wrażenie było. ZU bez strachu wyznała miłość w celu szybkiego przechwycenia prezentów. Kosti ze strachem w oczach, ale odważniej niż rok wcześniej wyrecytował piosenkę. Antek raczej uciekał, ale zdobył się na tyle, aby odebrać prezent. To chyba znak, że można po mału zaczynać, choć narazie bez większej ekscytacji.