Nie jestem matką z plastiku.No nie jestem.Czasami to nawet bym chciała.Cyk i manekin stoi.- Maaaamooo.Manekin.- Maaamooo włącz mi bajkę.Manekin.- Maaamooo. To jeś niepyśne.Manekin.- Maaamoooo. Nie będę tego jeś.Manekin.- Mamo chcę kupkę.Manekin.- Mamo on płaće.Manekin.- Mamoooo kiedy tatuś wróci?Manekin.Manekin.ManekinAle nie jestem.I choćbym się nawet starała - matką z plastiku nigdy nie będę.Bo nie chcę.Kiedyś z jedną znajomą miałyśmy dyskusję na temat - czy matce wolno być przy dziecku zmartwioną.Pamiętam to jak dziś.Ja - usilnie dążąca to ideału, stanowczo twierdziłam, że nie wolno.Matka powinna być twarda i nie wolno jej zaprzątać małej, dziecięcej główki swoimi zmartwieniami.Wtedy znajoma zapytała czy zatem matka powinna udawać. Czy powinna sztucznie się uśmiechać, gdy jest jej smutno? Grać powinna? Jaką matkę będzie znało jej dziecko? Tę udawaną? Sztuczną?