Z całych sił staram się oduczyć moją córkę siusiania w pieluszki. Ale idzie nam to opornie.Gdy puszczam ją po domu bez pieluchy, w majteczkach, muszę sprzątać jak po szczeniaczku. A przecież psa nie mamy ;)Gdy córcia chce 1. to po postu stoi i robi, natomiast gdy chce 2. kładzie się na brzuchu, wypina tyłek do góry i działa :)Ostatnio weszła na stół, położyła się na brzuchu, wypięła tyłek do góry i ....Dobrze, że miała pieluszkę.Dzisiaj powtórka. Córcia biegała bez pieluchy, położyła się na brzuchu, tyłek do góry i stęka. A ja biegnę do niej, łapię ją szybko pod pachy i lecę do kibelka. Posadziłam ją na deskę, bo nocnik ma gdzieś. Krzyknęła "dzi", czyli "mamo zamknij te drzwi". Zamknęłam, poszłam robić swoje. Za chwilę słyszę głośne "mama!". Idę, zdejmuję córcię z WC, zaglądam do środka a tam 2. :)Może już niedługo pieluchy pójdą w odstawkę i portfel zrobi się grubszy.