Nie mieszkamy w Polsce. Nie chodzimy wiec na cmentarz. Antek jest jeszcze troche zbyt maly na tematyke Swieta Zmarlych. Nie zrozumialby. Jeszcze. Halloween swietujemy dopiero od kilku lat. Bo lubimy sie przebierac. Lubimy byc weseli. Z wyjasnianiem dlaczego poczekam az bedzie gotowy. Jestesmy swiezo po chorobie wiec piatek spedzilismy w domu. Namalowalismy sobie czaszki i obejrzelismy Duszka Kacpra na projektorze i z popcornem. Mlodszy odsypial chorobe a tatus pracowal. Wyrzezbilismy dynie. Byla tez jeszcze jedna. Duza. Z wyrzezbiona przez M. Myszka Miki, Antek tak ja pokochal, ze nie dotrwala do konca dnia.W niedziele mielismy impreze. Moj makijaz nie doczekal nawet wszystkich gosci, bo Viniol sie obudzil i przestraszyl wlasnej matki. Antonowka byl Bazem Astralem ale znowu chcial miec czache. Byl jednak niecierpliwy i nie pozwolil mi skonczyc. Wyszedl kominiarz. Matej byl starszym bezimiennym panem. Moim zgrezliwym tetrykiem z przyszlosci. Vini mial byc myszka miki ale uszy gdzies przepadly jak byly potrzebne ("uszami rusz i znikaj juz"-znacie to?), wiec na chwile, zanim zaczalby ja jesc, zalozylismy mu peruke.