HR w ostatnich latach staje się siłą. W zakładach pracy, jak grzyby po deszczu, risną działy zajmujące się rejrutacją nowych pracownikow. Podążając tym tropem i ja postanowiłam wnieść swój wkład w tę dziedzinę. I tak oto 1 lutego przed południem zostałam mamą swojej prywatnej HR, która będzie nowym " pracownikiem " w naszym gnieździe. O akcji pisać nie będę, bo było szybko i klasycznie boleśnie, ale warto. To co było inne niż poprzednio to wszystko to, co wydarzyło się po. Bo byłam wyraźnie traktowana jak "weteranka". Omijały mnie wszystkie wykłady lekarzy, położnych, pielęgniarek- bo pani już wszystko wie, a na sali byłam swoistą ekspertką, do której wszyscy zwracali się o poradę. Czułam się dość dziwnie w tej roli, bo nie czyję się chyba dość komfortowo w tej sytuacji. Choć z drugiej strony widząc lek i strach w oczach koleżanek z sali, czułam ulgę, że przynajmniej ręce nie trzęsą mi się aż tak bardzo, bo drobne dreszcze są zawsze. A oto nasza Halinka- kolejna myślicielka do kolekcji