To jak zawiłe są meandry ciężarnego umysłu, nie zrozumie nikt, kto owego nie posiadał.Siedzę sobie wczoraj znudzona, jak na fruzię przystało i nagle takaż ogarnia mnie refleksja.Mam w sobie dziecko.Szok.W zasadzie stworka mam na razie maleńkiego.Siedzi sobie taki miniaturowy człowiek w mej macicy, powoduje nadwrażliwość żołądka, powonienia i biustu, a ja nawet nie wiem kto to jest.Nie znam gościa normalnie.No dziecko.No dzidziuś.No wiem.Ale dziwne to takie, że mianem "nasze dziecko" możemy nazwać kogoś innego, niż Natanka.Nie dziwne?Dla mego ciężarnego umysłu dziwne znacznie.Opowiedziałam o swym dyskursie wewnętrznym siostrze.A zaraz potem dostąpiłam olśnienia i w łeb się puknęłam.Bo jak można określić mianem "nieznajomy" kogoś, dla kogo jest się obecnie całym światem.Wszechświatem całym.Początkiem i końcem...