Uwielbiam jeść.Kocham!Makarony... Dodatkowo wsparte dobrą oliwą i nieprzyzwoitą ilością parmezanu.Mięsko... Ze świnki... Z tłuszczykiem... Goloneczka mięciutka... Z chrzanem.Schabowe. Najbardziej te siekane, grube takie. Wysmażone! Mmmmmm.Ziemniaki!Ach ziemniaki kocham ponad życie! Pure z masłem i śmietaną mogłabym jeść łyżkami bez niczego innego.Frytki! Mmmmm. Z McDonalda - te niezdrowe. Uwielbiam! I łudeczki z sosem śmietanowym...I takie z wody, z sosem pieczeniowym też!Chleb... Świeżutki. Pachnący. Normalny, zwykły chleb. Gruba pajda z chrupiącą skórką. Z masłem, z kotletem mielonym i majonezem...Albo...Matko! Już nawet nie jestem w stanie zliczyć od kiedy marzę o takim maczanym chlebie w tłuszczyku, co zostaje z pieczenia kurczaka... Gorący, słony tłuszczyk z chlebkiem. Tak, jak u babci. Hehhhh...I sernik!Kocham serniki!Najbardziej takie domowe, bez sztuczności. Klasyczny, z polewą czekoladową, mocno śmietankowy w smaku... Zjadłabym pół blachy, przysięgam! Gdyby...No własnie gdyby zaraz potem nie dopadało mnie to okropne poczucie winy i wyrzuty sumienia.Niestety. Nie należę do tych szczęściar, które walczą o przytycie choćby kilograma. Wręcz przeciwnie, każde oddanie się pokusie, natychmiast odbija się na wyglądzie. Albo rybka, albo...I nie - nie przesadzam. Cudów nie ma, jeśli nie chcę regularnie tyć - muszę się pilnować.