wydoroślała

nie, nie matka, a córka. Matka wręcz przeciwnie jakby dziecinniała, tęskniąc za dziecinstwem swoim utraconym, za błogością bycia prymuską, do której teraz coraz mi dalej- żeby tylko wspomnieć o incydencie wyjścia do sklepu po chleb i powrotu bez niego- gdzież mi tam do ideału. Dorośleje nasza córka, przygotowuje się do szkoły tzn. wybiera sobie piórnik, bo reszta zdaje się ją mało interesować, ale o tym innym razem, zakochała się w 19 letnim "ciachu", jak sama go nazwała , do nas zaczyna mowić ojciec i matka, a  na nogach chce nosić szpilki. Cóż to była za afera, gdy szpile trzeba było zdjąć . Wymyśliła, ze wytnie je sobie z kartonu i doklei do podeszwy, gdy się okazało, że nie ma kartonu to histeia trwała bitą godzinę. Toż to szpila w moje matczyne serce malutkiej córeczki.

Komentarze Facebook