Ojcostwo oczami taty...

Ojcostwo ojcostwu nierówne. Jako ojciec,
który doświadczył już bycia ojcem syna jak i córki, mogę to powiedzieć.
Co prawda mała ma dopiero kilka miesięcy, ale przez 3 lata bycia z nami
syna widzę różnicę w – przynajmniej swoim – podejściu. A może nawet nie
podejściu, a poczuciu, że syn, jako osobnik tej samej płci będzie mnie
zawsze chciał naśladować. I jakby to tragikomicznie nie brzmiało jestem
dla niego wzorem, co zobowiązuje o wiele bardziej niż przy córce.

A co z samym ojcostwem ogółem, bez podziału na płeć? Cóż, w dzieciach
najbardziej cenię dwie rzeczy: szczerość i bezwarunkową miłość. Dziecko
zawsze powie co myśli, zawsze też – pomimo kar, kłótni, czasami krzyków
i wrzasków – będzie kochać. Dla dziecka nie jest ważne co mama czy tata
zrobił, czy nakrzyczał czy zabronił zabawy w np. rozlewanie wody po
całym domu, bo woda jest fajna, bo jest mokra. Dzieci – przynajmniej te
najmłodsze – nie żywią urazy i dają przykład jak miłość powinna
wyglądać. Po cholerę nam te nasze wszystkie wysokie i jeszcze wyższe
wykształcenia, kursy języka nowofunlandzkiego (może kiedyś się przydać),
ukończone szkolenia, na których uczymy się jak wygląda wszystko w
oderwaniu od rzeczywistości, po co nam nasze IQ, lata doświadczeń,
systemy wartości, skoro dzieciom ustępujemy na tak niby prostej

Komentarze Facebook