Na pewno słyszałyście o Reni Jusis.
Na pewno macie niezły ubaw z tego, że w roku 2012 ktoś używa
tetry, pierze w jakichś orzechach, nie używa w domu Cifa i smaruje
się dziwnymi świństwami zamiast używać wypasionych kosmetyków.
Też kiedyś się z tego śmiałam. Zanim zaszłam w ciążę pewnie
Ekowariactwa już wprowadzałam w życie z racji studiów. Wszystko
zaczęło się od prezentacji o ftalanach, którą robiłam na
zaliczenie przedmiotu „polimery”. Zszokowało mnie to, jak wiele
trujących substancji znajduje się w naszym otoczeniu i zaczęłam
się zastanawiać, czy naprawdę nie można uniknąć choć części
z nich. Postanowiłam wtedy, że jak tylko będę w ciąży
zrezygnuję z lakierów do paznokci, lakierów do włosów i żeli do
kąpieli. Niespodziewana ciąża pojawiła dość szybko i plan
zaczęłam wprowadzać w życie, tym bardziej, że to mógł być
chłopiec, a ftalany szczególnie szkodzą chłopcom (niepłodność).
Wszystko działo się po kolei. Najpierw te nieszczęsne lakiery, a
później stopniowo eliminowałam chemię w domu, większość
kosmetyków, zrezygnowałam z pampersów, chusteczek nawilżanych(
były przypadki sklejenia warg sromowych u dziewczynek, co
powiedziała mi ginekolog), z kosmetyków „popularnych” dla
dzieci itd. Nie będę Was zanudzać toksykologią, można wszystko
znaleźć w Internecie. Pamiętajmy tylko, że wszystko jest trucizną