Czy wiedziałeś o tym, Gordonie?

Jak on na nią patrzył. Jakby tych kamer nie było. Jakby tej katedry nie było. Jakby świata nie było. Jakby wszystko takie poukładane miał. Jakby w spokoju zanurzony był.

Royal wedding dotarł do mnie z kilkudniowym opóźnieniem. Przez przypadek się przyplątał.. Zamajaczył nieoczekiwanie w trakcie ślizgu pilotem po kanałach. W późnej, piątkowej jeszcze godzinie.
Niby mnie to nie za bardzo interesowało… A jednak słowa „książę”, „księżna”, te dziwne słowa z innego świata będące jednocześnie naturalną częścią dzieciństwa spowodowały, że wędrówkę po kanałach uznałam za zakończoną.

Patrzyłam na ten świat pachnący innym kosmosem, równoległym jakimś. Planetę kapeluszy przyćmiewających osoby, które je noszą. Planetę przemieszanego, zaplątanego, zdziwionego sobą czasu. Świat Alicji z Krainy Czarów. Planetę down town i karet mknących traktem, wzdłuż którego rozradowany lud. Planetę przenośnego studia telewizyjnego obok tegoż traktu i newsów typu: Recepturę smaku tortu państwo młodzi opracowali sami. Czy wiedziałeś o tym, Gordonie?

Komentarze Facebook