Pojechałam do biura po bardzo długiej przerwie. Gdy wchodziłam po schodach oblał mnie zimny pot, przed oczyma pojawiły się wszystkie sytuacje, gdy musiałam po tych schodach wejść, odbić kartę, przekroczyć szklane drzwi, a tak naprawdę najbardziej miałam ochotę odwrócić się na pięcie i uciec. Tym razem przyjechałam tylko na chwilę, załatwić coś w dziale kadr, ale mimo wszystko to dziwne uczucie wróciło. Wewnątrz firmy niby nie ma nic strasznego, ot wielki open space, rzędy biurek, ludzie szykujący się do pracy, na ścianach motywujące obrazki. Obrazki żartobliwie nawiązują do amerykańskiego wojennego etosu pracy, a niektóre idą o krok dalej i również bardzo żartobliwie nawiązują do stachanowców, 200 procent normy i innych elementów komunistycznej propagandy dla robotników. ŻARTOBLIWIE.