Zeszyt, którego nie szukaj. Sam Ci wpadnie w ręce.

Pociąg do Szklarskiej. Na stoliku „Charaktery” z artykułem o uzależnionym dziecku. A raczej o rodzicach uzależnionego dziecka. Skąd oni wiedzieli, że ja to ich czasopismo właśnie dziś do pociągu kupię?

„Poczucie bezsilności, które obezwładnia. Poczucie gigantycznej życiowej porażki. Dziecko nigdy nie wyzdrowieje. Nie schodzisz więc z miny. To trwa kilkanaście lat. Wciąż są kryzysy. Już zawsze będziesz się bać. Musisz zaakceptować chorobę. I ten wieczny strach.”

Czytam i uderza mnie celność sformułowań. Czytam bez zdziwienia. Z wiekiem zleniwiały strach drzemie. Nawet powieka mu nie drgnie.

„Każdy dojrzały człowiek musi, prędzej czy później, uświadomić sobie, że ma ograniczony wpływ na wiele spraw w życiu. A są osoby, które mają przekonanie, że wszystko kontrolują. Nierzadko dostawali na to potwierdzenie w innych obszarach. Ich działania były skuteczne. I tu nagle, w przypadku tak ważnego życiowego zakrętu, okazuje się, że są bezradni, że stoją przed murem, który jest nie do przebicia. Trzeba nauczyć się, że są sytuacje bez wyjścia. I trzeba…ratować siebie. Ratować siebie przed własnym dzieckiem? Brzmi koszmarnie. Trzeba ochronić siebie i ochronić swój dom, resztę rodziny. Zaakceptować, że jedyne, na co mam wpływ, to własne życie.”

Komentarze Facebook