Temat bumerang. Co jakiś czas pojawia się nawoływanie o psa. Póki co mój zdrowy rozsądek wygrywa i nie daję się skazać na kolejny obowiązek. Bo i owszem szczekacze są milutkie,mięciutkie, wyjadają okruszki i niechciane posiłki i w ogóle cud miód. Ale oprócz niekwestionowanych zalet sikają po kątach, wyłażą im włosy/ sierść, która fruwa wszędzie, gryzą co popadnie, zieją odorem, no i uwielbiają spacery nie tylko gdy świeci słońce jest 18.00 i ty akurat masz wolną chwilę. Ponadto taki szczekacz u nas miałby przekichane, bo dziecko A. raczej zachowuje dystans i zwierzęta odpowiadają mu z bezpiecznej odległości, byle go nie dotykały za bardzo ; z kolei dziecko Z. osacza zwierzęta swoją osobą do tego stopnia, że wszystkie psy/ koty jakie znam po kontakcie z nią ostatecznie uciekają i szukają schronienia pod stołami, nogami i uciekają, gdzie pieprz rośnie. Tak więc mógłby się zaszczekać biedak. Co nie zmienia faktu, że na fotce wychodzimy ładnie.