Po ponad rocznej przerwie od blogowania, powracam by podzielic sie znow moim macierzynstwem. To dluga przerwa I tyle sie zmienilo u nas. Przyszla wiosna I to zmotywowalo mnie do pisania. Od kilku miesiecy juz o tym myslalam, ale dopiero slonce polechtalo to pragnienie pisania. Zmiany.Zmiany wielkie, zyciowe. Czasem kiedy myslisz, ze wszystko masz pod kontrola, snujesz plany, organizujesz sie, az tu nagle wszystko sie zmienia. BUM! Tak dziala macierzynstwo. Czasem nie ma co planowac, tylko isc z zywiolem macierzynstwa. Tzn. zorganizowanym byc trzeba, miec snaki, pieluchy, plany na dzien. Miec wypracowany rytm dnia. Ale czasem nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem i trzeba sie z tym liczyc. Chwile po drugich urodzinach Viniego dowiedzielismy sie, ze bedziemy mieli trzecie dziecko. TAK! Trzecie! Radosc wielka. Przerazenie. Pomimo 20 tygodnia, a wiec polowy ciazy ciagle towarzysza mi oba uczucia. Czynnik ten spowodowal u mnie zapalenie sie czerwonej lampki. Cos w rodzaju ostatniego dzwonka, troche paniki po czym poczatek organizacjo kompletnej, takiej od podstaw, takiej do korzeni. Z trzecim dziecki rytm sie zmieni. Ha, zmienil sie z pierwszym dzieckiem, ale teraz rytm trzeba bardziej dopasowac, dokrecic srubki.