Leżałam sobie ostatnio w ciągu dnia.Na kanapie.Na boku.Ogromny brzuch przede mną.Odsłoniłam go.Maluch zaczął się przeciągać.Oj Synku, Ty to jak się czasem przeciągniesz, to od razu wiem, że silny chłopak z Ciebie.Położyłam rękę na brzuchu.Pogłaskałam.Pomasowałam wystające wybrzuszenie.Stópka?Powoli schowałeś ją do środka...Zamknęłam oczy.Zobaczyłam Cię.Maleńka buźka. Słodki nosek. Drżąca od płaczu bródka... Gładkie jak puch włoski na miniaturowej główce. Wydęty brzuszek. Maleńka pupcia. I stópki...- Czeka tu na Ciebie cudowny braciszek, wiesz?I fantastyczny tata. I mniej fantastyczna mama...Powiedziałam do brzucha i...Poryczałam się.Patrzyłam na ten wielki brzuch, leżący przede mną. Na naciągniętą do granic możliwości skórę. Niebieskie żyły pod nią...Boję się. Ale też cieszę ogromnie.Ile skrajnych myśli i emocji przechodzi przez umysł i serce ciężarnej kobiety tuż przed porodem, wie tylko matka.Boję się zbliżającego porodu. BARDZO!Boję się, że umrę.Poważnie.Boję się zmęczenia, gdy już po wszystkim ciało będzie odmawiać mi posłuszeństwa, a Ty nie będziesz miał litości.Ale o wiele silniejsze jest moje pragnienie zobaczenia jak wyglądasz, dotknięcia Cię, przytulenia poczucia ciepła Twojego maleńkiego ciałka... Tak długo na Ciebie przecież czekam.Cudownie było Cię mieć przez te kilka miesięcy przy sobie...Zawsze razem. Najbliżej jak się da.Jest w tym byciu jakaś magia.Przez dziewięć miesięcy sterowałeś moim ciałem.Ani przez chwilę nie byłam sama...