Zu jest dziwakiem, twórczym dziwakiem. Bo gdy jest jasno, słońce świeci, deszcz pada, ale przecież mamy żarówki, to wtedy moje córka jedyna szuka inspiracji do zajęcia się. Jest zmienna zaczyna od lalek, po chwili bawi się w szkołę, potem są klocki, pół godziny później zabawa w kawiarnię, bywa lekarką, od czasu do czasu pojawia się chęć oglądania bajki oglądanej. I tak w koło Macieju. Ale nie o tym.Jej wena twórcza, jak prawdziwej artystki, pojawia się wieczorem, gdy światło ma być gaszone,a zadanie wyznaczone to spanie. Wtedy włącza lampkę nocną, czasami wykorzystuje latarkę i wtedy jej twórczość wchodzi w apogeum. Co chwilę słychać tylko spadające książki, poszukiwanie kartek, wysypywanie kredek z pojemników. Co jakiś czas przychodzi też dziecko A. ze skargą, że Zuza po nim skacze, siada na nim, w swoim twórczym szale. I tak było dzisiaj: przyszedł syn na skargę, po 15 minutach syn spał,a artystka dalej tworzyła siedząc na nim. Rozczulają mnie takie widoki i chcę, żeby kiedyś je zobaczyli. Dlatego pozwalam sobie na to pozbawione większej głębi "pisarskie" faux pas.