Syn.

- Syn to nie to samo co córka. Choćby najlepszy.Usłyszałam ostatnio od mamy trzech dorosłych w zasadzie synów. Wystraszyłam się. Bo przecież ja trzech synów mam przepowiedziane właśnie. Z obrączki.Po chwili dopiero wrócił rozum i pocieszenie, że chyba nie do końca tak musi być.Opowiem Wam bowiem pewną historię.Miałam sąsiadkę. Starsza pani mieszkała samotnie w kawalerce. Zawsze serdecznie rozmawiałyśmy na klatce. Raz zeszła do nas, gdy zasłabła. Wzywaliśmy pogotowie.Od tamtego dnia coraz rzadziej ją widywałam. W zasadzie wcale. Przyuważyłam za to pewnych nowych lokatorów. Chudy pan po pięćdziesiątce i dziewczyna przed trzydziestką.Jako, że mieszkamy na parterze, trudno było mi zorientować się, do którego mieszkania się wprowadzili. W każdym razie oboje byli jacyś tacy strasznie smutni. A chudy pan to wieczorami wsiadał na rower i gdzieś jechał. Codziennie.Pewnego dnia zobaczyłam go na balkonie. Wieszał pranie. W mieszkaniu starszej pani.Aaacha! Mam was!-pomyślałam i za sekundę zdałam sobie sprawę, że może oznaczać to...Następnego dnia mijaliśmy się na klatce schodowej. Przeprosiłam za wścibstwo i zapytałam o zdrowie starszej pani.- Mama? Mama proszę pani to tak nam daje do wiwatu, że sam nie wiem ile jeszcze jestem w stanie znieść!-wycedził przez zęby chudy pan. W oczach miał najprawdziwsze łzy.No i dowiedziałam się, że starsza pani bardzo osłabła.Cały czas leży. Trzeba ją przewijać. Podmywać...Obsługiwać jak dziecko.

Komentarze Facebook