Siewcy.

Staliśmy przed drzwiami do toalety w mojej ulubionej kawiarni, przy plaży.Ja.I kolejka.Przede mną trzy kobietki.Szło opornie.Wyszedł mężczyzna. Za nim weszła pierwsza z pań.Podszedł starszy pan. Szedł o kulach.- Pani też do toalety? - zapytał nieśmiało.- Tak. - odrzekłam. Uśmiechnął się, choć wyraz jego oczu był do tego uśmiechu zupełnie nieadekwatny.Weszła druga pani.Do kolejki dołączył, jak na moje oko, siedmiolatek. Dreptał w miejscu.A druga pani zupełnie jakby "utopiła się w maślance" ( tak zwykł mawiać mój dziadziuś, gdy babci zdarzało się utknąć w toalecie) ;-)Starszy pan otarł czoło chusteczką.Druga pani wyszła.Po niej za drzwiami do "ziemi obiecanej" zniknęła trzecia pani.Gdy wreszcie wyszła, zupełnie spontanicznie zaproponowałam panu o kulach, żeby wszedł przede mną.Ożywił się znacznie i natychmiast skorzystał z mojej oferty.Gdy wyszedł starszy pani, zerknęłam na chłopca za mną.Minę miał nietęgą.- Mocno chce ci się siusiu?- zapytałam bezpośrednio.- Yhym, odpowiedział chłopaczek, przełykając ślinę.- Wskakuj.Starszy pan, mijając mnie przy drzwiach, sprezentował mi najszczerszy uśmiech, jaki ostatnio widziałam.- Ale mnie pani wyczuła. Bardzo pani dziękuję.- Nie ma sprawy. - odrzekłam. - Bo wie pan, jest potrzeba i... pierwsza potrzeba.Podczas jednego z naszych urlopowych spacerów, Frycek bardzo był już niecierpliwy. Śpiący był, ale za późno się zrobiło, żeby pozwolić mu na drzemkę. Już ja znam te numery.

Komentarze Facebook