Rok Konia

W niedziele bylismy swietowac Rok Konia. Vini urodzil sie w Roku Konia. Ja jestem szczurem, Antonowka krolikiem, a Matej kogutem. Jak co roku poszlismy na celebracje do Chinskiej Dzielnicy. Niestety nie wyrobilismy sie by zobaczyc parade ze smokiem, bo byl czas karmienia, a i z 2 dzieci ciezko sie zabrac i sie nie spoznic gdziekolwiek... Gdy dotarlismy, tlum byl taki, ze przecisnac sie nie udalo, wiec poszlismy na karuzele, gdzie Antonowka postanowil oskubac mame co do pensa i wyprobowac wszystkich. Udalo nam sie namowic go na zalozenie plecaczka-dino. Nie jestem zwolenniczka tzw. smyczy, ale ten plecaczek to zbawienie, szczegolnie jak sie juz ma 2 dzieci. Antek chcial biegac, a w tym tlumie latwo bym go zgubila, nie wspominajac juz o wozku z drugim robakiem... W niedziele byl tez Miedzynarodowy Dzien Pizzy, ale nie bylo czasu by zrobic domowa pizze, ale zjesc trzeba bylo, chocby ta z icelanda.

Komentarze Facebook