pytanie o sens- bez sensu

kobiety w ciąży, pod jej koniec, podobno lub nie, "cierpią" na tak zwany "syndrom gniazda". Po chwilowej apatii i niechęci do wszystkiego, łącznie z ubieraniem, że o wyjściu  z domu już nie wspomnę, dopadło to i mnie. Już miałam zacząć myć okna, ale jakaś resztka zdrowego rozsądku powiedziała- może niekoniecznie dziś, będzie padał śnieg, ale postanowiłam w spontanicznym szale zrobić porządek w łazience, choć o syzyfowej pracy w przypadku tego pomieszczenia wiem już od dawna. Jak już zrobiłam remanent we wszystkich balsamach, lakierach i szczoteczkach do zębów, wyszorowałam lustro, umyłam podłogę, przerzuciłam się do kuchni. Najpierw kuchenka, wypucowałam, potem piekarnik. Na początek fakty- używam go dużo, generalnie czyszczę przeciętnie często, więc trochę roboty było. Mając na uwadze "Kuchenne rewolucje" , gdy zawiodły już wszystkie dostępne w domu środki do mycia szyb i odtłuszczania, w ruch poszedł nożyk. W "Rewolucjach" zawsze tak czyszczą, rzekomo całą noc, i rano jest piekarnik jak nowy. Ja czyściłam ponad godzinę i powiedzmy rezultat jest,ale nie wierzcie telewizji;-) Kiedy już skończyłam te "objawy syndromu gniazda", cała dumna i szczęśliwa odetchnęłam z nutą satysfakcji. Dzień mijał, nadszedł wieczór, kiedy reszta kurnika dotarła do domu. I od tego momentu wszystko powinno być wielkimi literami, ale oszczędzę wam oczu, aczkolwiek możecie to sobie wyobrazić. Najpierw dziecko Z.

Komentarze Facebook