Pytanie.

Zawieźliśmy naszego tatusia na spotkanie.Dojeżdżamy pod dom.Wyjmuję syna z fotelika.- Mamusiu ziobać jak lysiuję!Mój wzrok w tempie błyskawicznym zatrzymuje się na wskazywanym przez mały paluszek wskazujący NOWYM BUCIKU.F.....ck! - pierwsze co pojawia się w myśli.Zaraz potem następuje chwila paniki.Kolejno pogodzenie się z nieodwracalnym faktem, zmieszane z rozpierającym żalem.Jeden z dwóch całkiem NOWIUŚKICH, skrupulatnie wyszukanych i dobranych, zielonych bucików z polerowanego, miękkiego nubuku TOTALNIE ZDEWASTOWANY! Dziecięcym paznokciem!Kreski pionowe i poziome na całym czubku buta wyrżnięte jak nożykiem...Bardzo, oj bardzo musiałam ze sobą walczyć, aby ukryć swe poruszenie, przed zdziwionym, dziecięcym wzrokiem.- Nacio, zniszczyłeś nowego bucika - wycedziłam przez zęby,mocno  starając się, aby zabrzmiało dość miękko i normalnie.- To było niechciący Mamusiu.Niechcący.Poszliśmy do domu. Rozpakowuję torby, przygotowuję kolację. Syn wyraźnie zasmucony przycupnął w przedpokoju przy naszym psiaku.Siedzi.Duma.Nagle zjawia się w kuchni.- Mamusiu - zwraca się do mnie i patrzy z dołu tymi swoimi wielkimi, brązowymi oczyskami.Kucam przed nim.- Słucham Synku.- A Ty juś źawśe będzieś moją mamusią?Juź źawśe?Moja twarz wraz z ostatnim dźwiękiem jego głosu wygięła się we wzruszeniowym grymasie, nad którym mocno starałam się zapanować. Daremnie, bo oczy zaszklone zdradzają wszystko.- Oczywiście, że już zawsze kochanie.Piep...yć buciki!

Komentarze Facebook