Moja mama zawsze powtarzała, że byłam dzieckiem niezależnym i kompletnie nie do przytulania. To znaczy byłam do przytulania, ale przytulać się nie dawałam. W przeciwieństwie do mojego młodszego brata. Gałganek zachowuje się tak samo. On nie ma czasu na przytulanie. Jest w końcu tyle ciekawych rzeczy dookoła, którym jeszcze nie zdążył się przyjrzeć. A ile dźwięków! Za każdym razem, kiedy któreś z nas chce go objąć wyrywa się, bo przecież mu przeszkadzamy. Tuliłabym go cały czas, ale nie daje się. Tak to właśnie wygląda:Są jednak takie chwile, kiedy poznawanie wielkiego świata, eksploracja kolejnych kawałków podłogi stają się trudne i bolesne. No tak, przecież nikt Gałgankowi nie pokazał, że przechylanie się maksymalnie do przodu, żeby sięgnąć po oddaloną zabawkę, może skończyć się upadkiem, co przy wzrastającej ostatnio mobilności Igiego zdarza się dość często. A wtedy jest płacz, skarżenie się i przytulasek na pocieszenie okazuje się przydatny, chyba nawet za bardzo bo igorek szybko zapomina o nieszczęściu, które go spotkało i sytuacja za jakiś czas znowu się powtarza.Pisać o tym, że przytulanie jest ważne, można w nieskończoność.