Pieprzony stan błogosławiony.

Oburzył Cię tytuł?Nieładne określenie, prawda?Nie pasuje.A łzy na policzkach brzemiennej kobiety?A zapatrzenie w nieokreśloną dal?A poczucie krzywdy?Odrzucenia?Osamotnienia?Pasują do kobiety  w stanie błogosławionym?Pasują do wielkiego, napiętego brzucha i dłoni głaszczącej go w geście ukochania?Do nienaturalnie wygiętego w literę S kręgosłupa?Do opuchniętych nóg?Do sińców pod oczami?Zanim zaszłam w ciążę wierzyłam w mit stanu błogosławionego bezwzględnie.Wierzyłam, że kobieta, która w swoim wnętrzu tworzy najprawdziwszy cud - cud życia, jest zjawiskiem absolutnie najwspanialszym na świecie. Zjawiskiem zasługującym na specjalne traktowanie, zasługującym na najwyższy wymiar szacunku.Nawet jako zupełnie młodziutka dziewczyna wiedziałam, że jest to rola niełatwa. Wiedziałam, że kobieta będąca przy nadziei jest niewinna, emanuję niewiarygodną aurą ciepła, jest bezbronna.

Komentarze Facebook