wszędzie już migają lampki, świecą choinki i inne łańcuchy. Lada moment " Last Christmas" poleci w radiu i święta rozpoczną się na dobre, a do 24 grudnia zdążą już nam spowszednieć, obrzydzić i odechce się nam nawet myśleć o lampkach, karpiach czy choinkach. Nie podoba mi się to, ale ja nie o tym. To tylko taki wstęp, podkład do tego, co jest celem. A mianowicie po raz kolejny przekonuję się, że dorośli to są jednak dzieci, tak łatwo rozszyfrowane przez te prawdziwe kilkulatki. Siedzę sobie i myślę: napiszę z dziećmi list do Mikołaja, żeby poznać ich prezentowe preferencje. I tak córka chce lalkę(!), raczkującą i sikającą ( po co ? jeszcze chwila i będzie miała " żywą", ale podobno chce się uczyć- zuch!), a syn chce autko sterowane flagą, choć około 5 autek sterowanych pilotami wala się po domu i nie widzę większego zainteresowania. Ale cóż z marzeniami się nie dyskutuje. Fakt jest taki, że te marzenia są dość kosztowne i nie wiem, czy ten pomysł pisania był słuszny. Może lepiej było iść w ciemno, bo teraz jest zonk! Ale tak naprawdę jak już skończyli pisać ten list to przychodzi zuza i pyta: mamo, a kto w tym roku będzie tym Mikołajem? Na to ja: ale jak to przecież to prawdziwy Mikołaj , o co ci chodzi. Zuza: mamo, co roku wiem kto jest w 2014 na przykład było dwóch Mikołajów : Łukasz i babcia.Ja: ale jak to przecież to jest zawsze prawdziwy Mikołaj. Zuza: to ciekawe, że co roku ma inny głos . Ja: ale jak to? Jak inny głos? No chory jest, gardło go boli czy coś.