Opowieść wigilijna.

Wigilia...Czarujący wieczór.Pełen magii...Jeden jedyny taki w roku.Jedyny z trzystu sześćdziesięciu pięciu.Wieczór, w który z niemal każdego okna bije ciepło.Wieczór, gdy najbardziej nawet zatwardziali - miękną.Większość z nas pragnie być wtedy z bliskimi bardziej, niż kiedykolwiek.A tych, którzy odeszli bardziej, niż kiedykolwiek nam brakuje...Wigilia...To była jej pierwsza tak wyjątkowa Wigilia.Spodziewała się dziecka.Szósty miesiąc. Brzuch pokaźny, a ruchy maleństwa wyraźnie wyczuwalne.Odkąd dowiedziała się, że zostanie mamą, często wyobrażała sobie, jak to będzie cudownie przeżyć TEN wieczór prawie we troje. Będzie idealnie...Już kilka dni wcześniej rozpoczęła przygotowania.Sprzątanie.Choinka.Prezenty.Zakupy.Gotowanie.Przystroiła dom. Pierwszy raz w życiu zrobiła uszka.I karpia.Nawet nie wyobrażała sobie, że filetowanie karpia może być aż tak obrzydliwe...Ugotowała barszcz...Zrobiła makiełki.Podzielili się opłatkiem.Kolację wigilijną zjedli prawie w milczeniu.Atmosfera.Jaka atmosfera?Wręczyli sobie prezenty.Po pół godzinie każde z nich marzyło, aby znaleźć się w swoim rodzinnym domuOna była bardzo zawiedziona. Tak się przecież nastarała.

Komentarze Facebook