O stylu podróżowania

Wczoraj odebraliśmy Wiktora do Dziadków. Blisko dwa tygodnie byliśmy sami, próbując odtworzyć nieco nasze życie sprzed czasów odpowiedzialnego rodzicielstwa i zaplanowanego z kilkutygodniowym wyprzedzeniem kalendarza. Spontanicznie oddawaliśmy się zwoływanym tego samego dnia spotkaniom z przyjaciółmi i piliśmy nie martwiąc się czy przynajmniej jedno z nas jest trzeźwe. Powolnie wstawaliśmy z łóżka i nie jedliśmy obiadów. Oglądaliśmy filmy, popalaliśmy fajki (to ja) i przysypialiśmy na telewizji (to Arek). Dużo rozmawialiśmy o świecie i mało o naszej podróży. Dziwne nieco. Tak jakby, podjąwszy już tę decyzję, chcielibyśmy na trochę o niej zapomnieć i oddalić sygnalizujące masywne reisefieber połączenie niepokoju i ekscytacji, które niechybnie ku nam zawitało. A podróż tuż tuż.

Komentarze Facebook