Nie każda zmiana jest na lepsze. Nowa fryzura.

Był mroźny, zimowy wieczór. Ja i mój partner siedzieliśmy w domu grzejąć zadki na sofie, być może popijaliśmy nawet herbatkę i zupełnie nic nie zwiastowało nadchodzącej katastrofy. W pewnym momencie nasze spojrzenia skrzyżowały się i przez ułamek sekundy wydało mi sie, że ujrzałam w jego oczach  zawahanie, może nawet zmartwienie. Wrażliwa na niewerbalne sygnały postanowiłam zapytać o co chodzi.

-Coś się stało?
-Nie, nic.

Już wiedziałam. Coś się stało. Powtórzyłam pytanie kłamiąc jak zwykle, że przecież nie będę się gniewać. Kręcił, kręcił, aż w końcu wydusił:

-Wiesz co, jakaś ta twoja fryzura ciężka, grzywka leży zbyt ociężale, brakuje jej lekkości, może wycieniuj ją trochę.

Jego sugestia nie wydała mi się specjalnie dziwna. Zawsze sama obcinam moje włosy. Lubię to, a poza tym nie ufam fryzjerom od kiedy pewna “profesjonalistka” wystrugała mi pazurki na grzywce tak, że wyglądałam jak Izabela Trojanowska w latach osiemdziesiątych

Izabela+Trojanowska

fot. lastfm.pl

-Czemu nie – pomyślałam i już po chwili stałam przed lustrem w łazience z nożyczkami.

Komentarze Facebook