Zamysł Wielkiego Tygodnia jest taki, aby był to czas zadumy, ale też i świeżej, wiosennej radości. Ale czy jest taki w istocie? Dla mnie nieszczególnie.
O ile o tę zadumę nie jest trudno, to już z tą radością bywa różnie. Zbyt skupiona na co najmniej poprawnym odstawieniu tańca ze sklepowym wózkiem oraz gimnastyki przy piekarniku, zbyt zmęczona po przedświątecznym wymiataniu tych kątów mieszkania, które pomija przy zwyczajnym sprzątaniu, zapominam czasem o tym, co w Wielkanocy jest najważniejsze.